środa, 31 grudnia 2008

Iza Degórska - Wszystkie smoki o tym wiedzą

Dzień zakończył się w smoczym nastroju;))) więc na prędce poszukałem czegoś na dobranoc w podobnym klimacie. Nie wiem czy autorka pisała to dla swoich dzieci (dziecku) czy o nich, ale nie było to dla mnie. Niestety jestem już chyba za duży ;( Chociaż, chociaż w kilku miejscach się uśmiechnąłem. Szkoda, że tak niewiele robi się w szkołach podstawowych bo jest to tak prosty utwór by odtworzyć go na scenie. I ten zamysł się twórczyni udał, przecież po coś nadała mu formę dramatu.

"CZARNY RYCERZ
- A wiesz co się robi z takimi paskudnymi smokami jak ty?
HIERONIM
- Ten garnek na głowie to ci całkiem widok zasłania. Ja jestem bardzo ładnym smokiem, tak mówi mama..."

poniedziałek, 29 grudnia 2008

Christopher Moore - Krwiopijcy, Love Story

"Tommy próbował bronić sprawy zarabiania na życie pisarstwem, ale jego argumenty trafiały w próżnię (w znacznej mierze dlatego, ze zdaniem obu przesłuchujących - dziadek i ojciec - mianem "Hamleta" określano małą porcję wieprzowiny, podawanej z jajkami). Był już wyczerpany i zaczynał się godzić z porażką gdy z desperacją wypalił:
-Wiecie, "Rambo" też ktoś napisał.
Thomas Flood senior i Harley Businskywymienili przerażone spojrzenia. Byli poruszeni, wstrząśnięci, załamani..."

Ubawiłem się przednio. Jak na lekturę do pociągu aż za śmieszna (oczywiście jeśli masz skrupuły by nie przeszkadzać współpasażerom;) ). Nie wymaga skupienia, po prostu czytasz a ona sama Cię przy sobie przytrzymuje. Nie udało się to np Gaimanowi. On wymagał ciągłej koncentracji. Proszę o więcej takich lightowych horrorów.

I jedno z pytań quizu "Czy umiesz mu powiedzieć, że jest do niczego?"
"3. Po dłuższych poszukiwaniach po ciemkuwydaje mu się, że wreszcie trafił. Kiedy mówisz mu, że wcale nie, on i tak prze naprzód.Jak reagujesz?
A: Bierzesz lampkę z szafki nocnej i tłuczesz go, dopóki z ciebie nie zejdzie.
B: Bierzesz lampkę z szafki nocnej i zatłukujesz go na śmierć.
C: Bierzesz lampkę z szafki nocnej , zapalasz ją i mówisz: "Mógłbyś spojrzeć co robisz?".
D: Cierpliwie czekasz, aż skończy, cały czas żałująć, że nie masz lampki na szafce nocnej."

sobota, 27 grudnia 2008

Terry Pratchett - Blask fantastyczny

"Słońce wstawało powoli, jakby nie było pewne, czy w ogóle warto się wysilać."
Pierwsze zdanie a ja już nabierałem pewności, że to niezwykła książka. Jak trudno było mi się wbić w ten klimat, przedostać do tego świata. Wszystko rozkojarzało, początkowo kompletny chaos w głowie, chaos w książce. Poziom abstrakcji w żartach przekroczył dość dobrze znanego mi Monty Pythona. Lecz nawet zmuszałem się do hamowania co większych wybuchów śmiechu by nie rozkojarzały. Najdziwniejsze uczucie mnie spotykało, gdy przenikając w ten świat traciłem wątek i musiałem się cofać by dowiedzieć skąd się "oni" tu wzięli. Oczywiście wzięli się tak ot! Z czasem nauczyłem się też tą książkę odbierać "tak ot".

"W odległym lesie zawył wilk i zaraz umilk zakłopotany, że nikt się do niego nie przyłączył"
"Z nadludzkim wysiłkiem szaman przypomniał sobie właściwą sekwencję poruszeń prowadzącą do wstania. Zdołał nawet przejść kilka kroków, nim spojrzał w dół i zrezygnował, gdyż skończyły mu się nogi."

ps 8,5/10 (dychę mogę dać jedynie Tolkienowi, a 9 dla np. Pachnidła)

niedziela, 21 grudnia 2008

Andrzej Pilipiuk - Oko Jelenia, Drewniana Twierdza

"-Jakie to były zioła? - zapytałem.
-Zwykłe stepowe. I trochę takich mniej zwykłych. Ważne, że szablą siekane, która się wcześniej bisurmańskiej krwi napiła.
Ekstra. Miałem nadzieję, że dobrze wytarł..."

Trzecia część jest chyba najlepsza. Przygotował sobie taką dowolność operowania bohaterami, że może zrobić z nimi co zechce. Bardzo wygodne i strasznie nieprzewidywalne (chociaż można oczekiwać na pewne zdarzenia;))) ).

I jeszcze mały kwiatek
"-Młodziutka jesteś jeszcze i niewinna,nie wiesz tedy zapewne, że podniety nerwowe, których doznają, sprawiają, iż ogarnia je wściekłość macicy. Jedne szukają ukojenia w ramionach amantów, ale inne posuwają się do tego, iż łączą się między sobą w sposób przeciwny naturze, tak szukając słodkich, acz zakazanych przez Boga, Kościół i prawo rozkoszy - ciągnęła wdowa. - Twierdzą, że praktyki te niosą przyjemność, wzmacniają przyjaźni więzi, oczyszczają ciało z humorów..."

Hm, ...

sobota, 20 grudnia 2008

Jim C. Hines - Kołysanka goblina

Aaaaaa, kotki dwa,
tunelowe obydwa.
Ach, śpij, bo właśnie
jeden kotek cię za chwilę chlaśnie.
A gdy rano będzie świt,
koteczkowi będzie wstyd,
że cię łyknął,
a nie zgryzł.

Z gobliniej kołysanki "Kotki tunelowe dwa"

Ursula K. Le Guin - Grobowce Atuanu

Subtelne fantasy (o ile takie istnieje). Choć fabuła dość skąpa to poziom chyba utrzymany jak w "Czarowniku z Archipelagu". Jak dla mnie więcej rozgrywki psychologicznej głównych bohaterów, i odrobinka tak charakterystycznej dla autorki filozofii ...

"Zaczynała dopiero poznawać ciężar swobody. Wolność to wielkie brzemię, niezwykłe i trudne do zrozumienia dla ducha. Nie jest łatwa. Nie jest darem otrzymanym, lecz dokonanym wyborem. I ten wybór nie jest wcale prosty. Droga wiedzie w górę, do światła, lecz zmęczony podróżnik może nigdy nie dotrzeć do jej końca"

wtorek, 16 grudnia 2008

Clifford Chase - Oskarżony Pluszowy M.

To nie Kubuś Puchatek, to nie Miś Paddington, ani żaden z innych znanych misiów. Skoro zostaje oskarżóny o terroryzm i 9677 innych zbrodni nie jest to byle popierdasek;)))
Satyra na chory system wyjałowiony ze zdrowego rozsądku. A pluszak to tylko karykatura jak wielki absurd jest możliwy, gdy dalej będziemy opierać się na normach ISO, certyfikatach wszelakiej maści, prostych ogórkach i właściwej długości cięciwie banana (lub psychotestach komu wolno a komu nie - oczywiście w imię wolności;) ).
Miś - przytulanka stworzona by przytlać, kochać i wylewać w niego (nią) łzy. Tego pragnie, za tym tęskni, o tym marzy. To jego spełnienie, jego egoizm - jednak patrzy przez pryzmat odczuwanej własnej przyjemności, nie ma tu kszty poświęcenia.
To nie jest radosna książka -
"Starał się być dobrej myśli. Nie mógł przewidzieć, że jego życie sprowadzi się do jednego - poszukiwania nadziei. Dawno temu, tamtego pamiętnego dnia, w którym urodziła się Mała Winkie, misiowi wydawało się, że znalazł nadzieję raz na zawsze. Teraz wyglądało na to, że wiecznie będzie jej szukał"

niedziela, 14 grudnia 2008

Jeszcze dalej niż północ

Kiedy to ostatni raz miałem problemy by powstrzymać się od napadów śmiechu. Genialna komedia. Kolejny dowód jak fajny jest francuski humor. Plotka, Kolacja dla palantów, tylko szkoda, że czasem nakręcą niekońcżące się Taxi 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, (któreś pominąłem?)

ps
A teraz czytam, że "Jeszcze..." to hit wszechczasów francuskiego kina.

REC

W większości lubię filmy hiszpańskie. Tą iberoekspresję w zachowaniach, tą żywiołowość jakże odmienną mej naturze. "Rec." to thriller o smaku horroru. Choć nie wkradł się w moje serce i rzadna ze scen nie wywołała lęku, strachu lub innych emocji towarzyszących oglądaniu takich filmów podobał mi się. Zwykli "aktorzy", jedna kamera kręcąca wszystko z ręki. Jakiś tam pomysł. Kolejny dowód, że można bez wielkiej kasy zrobić film (i dużo ciekawiej niż Blair Witch Project).

Leonie Swann - Sprawiedliwość owiec

Z paczki pełnej książek zachęcony recenzjami tą wybrałem jako pierwszą. Właściwie to z powodu właśnie jej domówiłem resztę. Bestseller, same achy i ochy, a przecież na czymś trzeba się opierać.
Jedna piąta książki za mną a ja przysypiam co kilka stron i coraz bardziej zaczyna dręczyć mnie pytanie czy już nie zostawić jej i nie zacząć następnej. Zostawiłem częściowo zwalając winę na zmęczenie. Następnego dnia było lepiej. Owce już nie tylko się pasły, ale również zaczęły się przemieszczać. Ruch wniósł pewne ożywienie i uatrakcyjnim książkę. Pierwsze pięćdziesiąt stron z owczym mieleniem gębami to jak dla mnie dość nużące. Za to ostatnie pięćdziesiąt było naprawdę ekstra (może poza samym rozwiązaniem zagadki i sceną gdzie w knajpie pełnej dymu i woni alkoholu, wśród obszczymord delikatna kobieta w stylu "urzekła mnie twa historia" opowiada, a te wiejskie twarde popaprańce słuchają ją poruszone - u mnie to nie przejdzie;))) - absolutnie odrealnione, a owce niech sobie gadają co chcą;))).

"Chwiejnym krokiem weszła do przyczepy i wróciła z książką w ręku. Otworzyła ją mniej więcej w połowie. Owce wiedziały, że książkę należy otworzyć na samym początku i miarę czytania powoli przekładać kartki z jednej strony na drugą. Kilka z nich zaprotestowało głośno mecząc, ale większośc była zbyt znużona, żeby zawracać sobie głowę małymi odstępstwami od reguły. Najważniejsze, że znowu ktoś im czytał. Przecież nie mogły oczekiwać, że ich młoda pasterka od razu wszystko zrozumie."

piątek, 12 grudnia 2008

Jaja w tropikach

Początek super. Wiedziałem, że się ubawię. Humor durny, bez intelektualnych fajerwerków, ale taki też lubię. Kilka fajnych scen , tekstów, parę razy się zaśmiałem, potem siłą rozpędu uśmiechnąłem. Po około czterydziestu minutach dotarło do mnie, że właściwie to od dłuższego czasu się nudzę gapiąc w ekran i wyłączyłem. Cierpliwości by zapewne starczyło by dotrwać do końca, ale czasu było szkoda bez gwarancji, że jeszcze doczekam choć jednego fajnego gagu. Lubię Bena Stillera i byłem pełen optymizmu. Przecież Duplex czy Noc w muzeum czy Poznaj mojego tatę czy... . Tym razem KLAPA. Maybe next time.

wtorek, 9 grudnia 2008

Ursula K. Le Guin - Czarnoksiężnik z Archipelagu

Teraz jest mi wstyd. Czytam ją pierwszy raz. Kupiona, przeleżała na półce 18 lat zanim wziąłem ją do ręki. Uważający siebie za miłośniak fantasy sięgam po kanon tak późno, zaliczając po drodze stertę "makulatury" typu Kane czy beznadziejne podróby Conana. O samej książce nic nie napiszę, bo po co. Świetna.

niedziela, 7 grudnia 2008

I żyli długo i szczęśliwie

Jeden mężczyzna, jedna kobieta, jedno dziecko, jedna rodzina, jedna kochanka,... jeden nieznajomy.
Ich związek jest idealny, ich znajomych są z problemami, kłopotami, kłótniami, wyrzutami. I nagle okazują się normalniejsze. W tym cudownym i pełnym miłości małżeństwie choć nie ma miejsca dla kochanki ona się znajduje, i to nie jako chwilowy kaprys. A żona w pełni świadoma sytuacji, wciąż kochająca, szczęśliwa ... I nieznajomy, którego "gra" Johnny Depp (choć raczej jest statystą pierwszego planu;))) ). Jej słabośią jest jej namiętność. Co z tego, że to tylko chwila, kto powiedział, że tylko jedna, że tylko z nim;)?

Piraci rulez

Po drugiej części wiedziałem, że takiej nędzy nie uda im się już nakręcić i "Piraci na krańcu świata" będą dużo lepsi. Ale... nie spodziewałem się, że aż tak. Niesamowite, rewelacja, super. Wszystko co chciałbym by było w filmie i to podane w tak doskonałym stylu. Wzroku od ekranu nie mogłem odwrócić. Wiadomo - na kóncu będzie happy end (???) więc skąd te emocje, dopingowanie bohateróm. Nawet elementy humorystyczne (w końcu na przyzwoitym poziomie) odprężały tylko na ułamek sekundy. Pomysły, pomysły, pomysły. W poprzedniej tego nie było, a tu kumulacja. Ucieczka na "spadochronie" to w iście bondowskim stylu (tym z najlepszego okresu). Pościgi i sceny walki nie męczą dłużyzną. A ceremonia ślubna w trakcie jedej z nich to majsterszczyk. Gra małpki trąci lekko z "Poszukiwaczy zaginioej Arki" (scena gdy kapucynka na ramieniu gestapowca gestem pozdrawia Hitlera ma swoją moc). Dziś jednak ta część Indiany leci oczko niżej w mojej liście wszechczasów.

Piraci i skrzynia umarlaka

Jak na tą półkę filmów porażka. Drętwy humor. Deppa troszkę nadto. Scena trójkowego pojedynku pomimo sporej widowiskowości zepsuła wrażenia doszczętnie.

Sergio Galindo - Grzybojad

Szykowałem się na imprezkę, lecz zacząłem czytać i ... pojechałem dopiero jak skończyłem;)))
"Znaleźliśmy się w roślinnej katedrze. Ogromne gotyckie paprocie wznosiły się ku niebu, z tej odległości niewidocznemu, bluszcze i porosty tworzyły ornamenty religijne, mityczne, falliczne."
albo
"Ogród przedstawiał obraz niewiarygodnego spustoszenia. Burza połamała gęste wawrzyny i okazałe liquidambary, wyładowała swą złość w koronach starych dębów, prawie zupełnie niszcząc w walce drzewa owocowe."

Poetycka minipowieść. Obdarowani dziewiętnastowieczną wrażliwością o wiele łatwiej umielibyśmy poczuć delikatnie wyłaniające się fantasy. Emocje podane niby od niechcenia, króciutko i po cichu, zasłonięte urokiem opisów miejsc i zdarzeń.

Z tresowanych kotków jest lampart Toy;))).

sobota, 6 grudnia 2008

Śmierć komiwojażera

Czy Hoffman lub Malkovich zagrali kiedyś słabo? Reszta aktorów dorównała poziomem. Realizacja w stylu teatru telewizji. To zawsze dodaje optymizmu, że pieniądze nie są przeszkodą. A treść, obraz?
Tyle emocji, że mnie wgniatało w kanapę. Ojciec, który tak kochał syna, że ofiarował mu swoje życie, ale nie potrafił go przytulić gdy ten o to błagał. Jak bardzo trzeba uważać wkraczając w świat iluzji.

ps Miło mieć tam dodatkowe mieszkanko, łatwo w nim uśmiechać się;)))