czwartek, 31 grudnia 2009

Haruki Murakami - Na południe od granicy, na zachód od słońca


"Na widok tego zdjęcia poczułem ból w piersiach. Patrząc na nie uświadomiłem sobie, jak potwornie dużo czasu straciłem. Tyle cennych lat, których już nigdy nie odzyskam, choćbym usilnie starał się je przywrócić. Ten czas istniał tylko wtedy, tylko tam. Bardzo długo wpatrywałem się w to zdjęcie.
- Co w nim takiego interesującego? - spytała.
- Próbuję uzupełnić przerwę w czasie - odparłem. - Minęło dwadzieścia pięć lat , odkąd Cię ostatnio widziałem. Chciałbym wypełnić tę lukę choćby trochę."


Ufffff ;))) O choroba;) ta książka mnie kosztowała sporo emocji. Szok. Niewielka. Wśród jego książek niepozorna. Bbrrrr ... muszę sie otrząsnąć.
Na pewno inna kultura, na pewno inna mentalność, inna moralność, inne realia, inne...
Dawno nie przeczytałem jednak czegoś równie mi bliskiego. Jakby była o mnie. Jakieś zmiany kosmetyczne, zmiana zakończenia, wiadomo, ale środek? Najnormalniej wyciagany z mojej głowy. Pisze to na gorąco, pewnie aż za gorąco. Więc zrobię jakiś dystans. Oki, postać bohatera nie jest mi specjalnie bliska, za to jego przeżycia tak cholernie;))), moje, znane, codziennie przerabiane.
Dziwna to recenzja;))) Nie napisze słowem o czym, w sensie fabuły jest książka. Może nawet wcale nie być czymś wspaniałym w świecie literackim. Nie specjalnie mnie to obchodzi. I może to wszystko co w niej jest to także tylko iluzja, którą do siebie naciągnąłem;) Ale emocje...

środa, 30 grudnia 2009

Philip K. Dick - Ubik

"Wrócił do kuchni, przetrząsnął kieszenie w poszukiwaniu dziesięciocentówki, a następnie za jej pomocą uruchomił ekspres do parzenia kawy. Wdychając jej niezwykły — w każdym razie dla niego — aromat, spojrzał na zegarek i stwierdził, że upłynęło
już piętnaście minut; podszedł więc energicznym krokiem do drzwi wejściowych apartamentu, przekręcił gałkę i odsunął zasuwę.
— Proszę o pięć centów — powiedziały drzwi, nie otwierając się.
Przeszukał kieszenie, ale nie znalazł w nich już żadnych monet — ani jednego centa.
— Zapłacę jutro — powiedział do drzwi. Znów próbował kręcić gałką, ale drzwi pozostawały szczelnie zamknięte. — Pieniądze, które ci daję, to w gruncie rzeczy napiwek. Nie mam obowiązku ci płacić!
— Jestem odmiennego zdania — odparły drzwi. — Proszę sprawdzić w kontrakcie, który podpisał pan kupując ten apartament.
Znalazł dokument w szufladzie biurka; od czasu podpisania go musiał się do niego wielokrotnie odwoływać. No jasne: obowiązywała go opłata za otwieranie i zamykanie drzwi — nie był to więc napiwek.
— Jak pan widzi, mam rację — powiedziały drzwi tonem pełnym satysfakcji.
Z szuflady znajdującej się obok zlewozmywaka Joe wyjął nóż z nierdzewnej stali i zabrał się do odkręcania śrub w zamku swych chciwych drzwi.
— Zaskarżę pana — powiedziały drzwi, gdy wypadła pierwsza śruba.
— Nigdy nie byłem jeszcze zaskarżony przez drzwi — powiedział Joe Chip. — Ale myślę, że jakoś to przeżyję."


Jedna z tych ksiązek, które przeleżały na półce (ta 19 lat;))) ) czekając na przeczytanie. Ale tutaj to była kwestia jedynie czasu, bo nie mogło byc inaczej. Czasem sie jednak zastanawiam - czemu tak długo, czemu nie wcześniej. Nie ważne;).
Dick jak to ma w zwyczaju przedstawia swoją rzeczywistość w pozbawionej barier przestrzeni. Ciało, umysł, czas, przestrzeń. Nic nie stanowi ograniczenia. Śmierć jest tutaj ledwie półżyciem z pozostawionym kontaktem, z własnym światem zachaczającym o kolejna przestrzeń do zagospodarowania komercyjnego. Korporacja zlecająca usługi przewidywania przyszłości, preparat poprawiający rzeczywistośc lub coś co się nią wydaje, (...). Dick nie tworzy przedmiotów przyszłości tylko systemy funcjonowania. Oby się pomylił;)

Jeśłi ktoś poprosi mnie o dobre s-f napewno ta książka będzie jedną z tych poleconych.

niedziela, 27 grudnia 2009

Harry Potter i Książę Półkrwi - Harry Potter and the Half-Blood Prince (2009)


Negatywne nastawienie? Ale bardzo delikatnie. Jak do Terminatora;))) Jemu nawet wyszło na dobre. Tutaj tak sympatycznie już nie było. Romansidło i to nudnopierdne. Przekładki z poprzednich części, trochę gadgeciarstwa co już jest standartem (choć do Bonda - kosmos oddziela). Jak za każdym razem rozmydlenie wartości, ale pal je licho bo kino juz dawno zrobiło z tego miazgę. Więc o co mi chodzi. Nuda, nuda, nuda. Nic się nie dzieje. Trwa grubo ponad dwie godziny i niestety wieje nudą. Zagadka zmierza do końca więc śledzący serię obejrzą. Ja tak zrobiłem i ostatnią część też obejrzę. Ale czuć zadyszkę. A scena gdzie Harry Poter rozmawia z Gandalfem;)))) masakra. A w tle wieże z Władcy....
I takie bezsensowne dialogi stylizowane na mądre "Żyjemy w głupich czasach". Każde takie same, ale czy napewno głupie?

Dwunastu gniewnych ludzi - 12 Angry Men (1957)

Co mam pisać o tym filmie. Uwielbiam go. Może nie tak jak "Dzień świstaka";))) ale to w nim jest właśnie to wszystko co jest piękne w kinie. To wypolerowanie teatru. Wielka uczta kinomana, ale przecież są święta;))))

niedziela, 20 grudnia 2009

Pod Obserwacją - Hardwired (2009)

Val Kilmer gra w coraz gorszych filmach. Jego nazwisko i gatunek s-f/akcja skusił mnie bym to zobaczył. 15 minut mało wciągającej "kupy" z akcją gdzie znów światem rządzą korporacje. Klasyczny mózgojeb. Włączę sobie coś innego.

Ocena - toksyczny.

Afonia i pszczoły (2008)


Mogę pisać takie bla bla bla, że filmy Kolskiego dla nas to jak Hertzog dla Niemców czy Woody Allen dla Amerykanów. No właśnie takie bla bla bla;))) Pytanie tylko poco? By wstęp był ładny? Dobrze, starczy;) Ten film jest tym co mnie w kinie ostatnimi laty interesuje. Relacje ludzkie w dość skromnie skonstruowanej rzeczywistości. To co otacza bohaterów jest ciekawe, ale nie przysłania tego co najważniejsze - emocji. Jest wiele scen charakterystycznych dla naszego kina, takie "dłużyzny". Powinny dawać wytchnienie i sekundy odpoczynku. Nie tu;))) Tutaj niosą w sobie więcej przekazu skrywając czasem całe dni rozmyślań bohaterów.
Ale co tam. Zamiast dalszego rozpisywania się jeden króciutki monolog Afonii -
"Daj spokój Rafał. I po co to? Jestem ja, Ty i on. I tego nie zmienisz. Więc po co z tym walczyć." No właśnie. Choć życie czasem się gmatwa, to jednak wszystko jest bardzo proste i oczywiste. Tylko my bardzo skomplikowani;) W końcu jesteśmy ludźmi;)))

Kac Vegas - The Hangover (2009)

Temat wieczorów kawalerskich i wypadów do Las Vegas występował już w przeróżnych wersjach. W znamienitej większości jako komedie. I zawsze się przy tym można było dobrze bawić. Najlepiej w większym towarzystwie. Tym razem oglądałem go sam.

czwartek, 10 grudnia 2009

Teatr Miejski w Gdyni - F. Dostojewski "Gracz"

Dostojewski to klasyka. Prosto i przejrzyście. Bez udziwnień i kontrowersji. Co jeszcze jest pasją a co już nałogiem. Gdzie kończy się miłość a zaczyna nienawiść. Tak zakręca się życie zakochanego hazardzisty. Czary miłości odlatują. Ruletka pozostaje. Ale trzeba być twardym;) Jutro może być to ostatni raz.
Filip Frątczak zagrał jak dla mnie bardzo dobrze. I to nie aktorski obowiązek lecz jedynie korzystanie z warsztatu jaki dają studia aktorskie. Tu jest wiara w każde wypowiadane zdanie. To cieszy. Uwiarygadnia treść.
Dodam tylko, że autorzy doskonale wykorzystali publiczność jako jeden z rekwizytów. To bardzo uatrakcyjniło przedstawienie. Polecam (bardzo, bardzo;))) ).

Terminator: Ocalenie - Terminator: Salvation (2009)


To dobry przykład gdy nie spodziewamy się zbyt wiele po filmie i jesteśmy mile rozczarowani;). Taka jest ta część. Sam pomysł Terminatora jest na raz. Potem to już tylko modyfikacje dzięki coraz to lepszym efektom po które jak wiemy współczesne kino sięga coraz bardziej zachłannie. A tu proszę wyszedł klimatyczny film sf z takim modernistycznym zacięciem. Bez wielkich fajerwerków, bez niesamowitego rozmachu. Fajny. Specjalnie o fabule nie ma co pisać. Nic wybitnego. Zakwalifikuję ten film do kategorii - można obejrzeć.

Efekt motyla 3 - Butterfly Effect 3: Revelations (2009)


To był czas na sporo zakręconych filmów. Requiem dla snu, Tożsamość, Memento, Oszukać przeznaczenie i m.in. Efekt motyla. Zrobił na mnie wrażenie. Świeżość i oryginalność realizacji choć temat gdzieś tam się już pojawiający. Można cofnąć się w czasie i zmienić przyszłość. Drugiej części nie oglądałem, a ta ... Cóż. W mojej własnej skali ocen - kupa straszna.

niedziela, 6 grudnia 2009

Nie zadzieraj z fryzjerem - You Don't Mess with the Zohan (2008)

To jedna z komedii z dość prymitywnym humorem. I co z tego. Mnie rozśmieszyła w wielu momentach. Adam Sandler występuje głównie w bardzo pozytywnych filmach. I tym razem przesłaniem był bezsens wojny izraelsko-palestyńskiej. Polecam;)))

Przebłysk geniuszu - Flash of Genius (2008)

Wynalazca wycieraczek przedstawia swój pomysł firmie Ford. Zostaje z niego okradziony. Walczy o prawdę i odzyskanie praw patentowych. Proponuje się mu wielkie pieniądze za odstąpienie. Uparcie brnie dalej. Traci swą miłość, która była inspiracją by wymyśleć ruchome wycieraczki.
Jest to biografia, więc nie ma co poddawać bohatera osądom. Czy jednak duma i pasja może przysłonić miłość? Czy jest to na pewno to uczucie?
Jako film - nic specjalnego.

środa, 2 grudnia 2009

Jonathan Carroll - Dziecko na niebie

No i mamy problem. Ciągnęło mnie do tej książki od pewnego czasu bardzo. Mam ją w domu już 18 lat;))). Chciałem jednak najpierw przeczytać "Krainę Chichów" tego autora. Była drukowana w fantastyce, a ja się zgapiłem i mi umknęła. Nadal jednak chcę przeczytać. Ta powieść jednak mnie rozczarowała. Jestem zawiedziony. Bardzo mocno. Minęło parę godzin a ja musiałem spoglądać na ostatnią stronę by przypomnieć sobie zakończenie. Znudzony, znudzony, znudzony. Pewnie nie powinienem, ale znudzony, znudzony... muszę szybko znaleźć coś sensownego do czytania.

pa O czym była ta książka. Reżyser horrorów popełnił samobójstwo i miał taśmy dla znajomego, też reżysera ale filmów ambitnych. Takie które pokazywały zdarzenia których obejrzeć się nie da. I on musi nakręcić teraz ostatnią część. Wszystko ponaciągane jakby na siłę. Nie lubię takiego pisarstwa.

Pociągi pod specjalnym nadzorem - Ostře sledované vlaky (1966)

Jakąś chwilę temu czytałem książkę. Film najczęściej wówczas nie staje się niczym więcej niż utrwaleniem treści. Tym razem również wspomaga pamięć. Ale to jest doskonały obraz. Sceny są czytelne choć kryją w sobie niewypowiadane dialogi albo skonstruowane zachowania na daną sytuację (np zachowanie na peronie po zbliżeniu). Zresztą nie mi poddawać krytyce takie dzieła. Lubie czeskie kino właśnie dzięki takim obrazom. I tyle.
A o fabule? Chyba jest na blogu przy książce. Nie zmieniła się specjalnie;)

Narzeczony mimo woli - The Proposal (2009)


Muszę być szczery bo jaki byłby inny sens bym to pisał;). Ubawiła mnie ta komedia i momentami to nawet bardzo. Sandra Bullock wygląda jakby po liftingu i do innych filmów niż komedie romantyczne się nie nadaje. Ten goguś to klapa aktorska pełną gębą, hm... bliżej tej klapie do deski klozetowej. Gra aktorska na poziomie kioskarza. I fabuła standard. Najpierw się bardzo, bardzo nie lubią czy nawet nienawidzą a potem kochają. Jedno za drugim pędzi na koniec świata czy coś w tym stylu. I tak oczywiście jest tym razem. I dobrze. Wszystko sie kończy happy endem, a my oddychamy po tych zabawnych emocjach z uśmiechem;))) Takie bajki dla dorosłych.

Stritrejserzy - Stritreysery (2007)


Rosyjskie kino zieje rozmachem realizacji. Rozwalane auta typu Ferrari zawsze będą obciążać budżet. Generalnie to jest to coś na wzór "Za szybcy za wściekli" z dodatkiem gry "Need for speed" z klimatem Blues Brothers (to tam było najwięcej pościgów z udziałem policyjnych samochodów i następnie ich wraków). I może taki słowiański smaczek w postaci "Młode wilki". Fabułą to jednak inna bajka. Polotu i fantazji tu tyle co na meczu rugby.