Wiele razy uciekło mi wystawienie tego monodramu w Teatrze Miejskim. Były rolki i zamiast muzyczki słuchowisko. Jeździłem aż się skończyło. Suskin jest fantastyczny. W każdym jego dziele jest jedna postać na której skupiona zostaje uwaga. Reszta to detale. Cóż mi po wiedzy muzycznej tak szczodrze prezentowanej tutaj. Jednym uchem weszła, drugim ... I właściwie wszystko cudowne. Właściwie jakaś forma spełnienia, bo wyżej wznieść się nie uda, nie ma z tej pozycji perspektywy na bardziej finezyjny lot.
Tylko ta cholerna miłość się jeszcze przyplątała. Powstały jakieś nowe pragnienia. I nie widać swiatełka w tunelu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz