poniedziałek, 7 marca 2011

Cormac McCarthy - W ciemność


To trzecia książka tego autora, którą przeczytałem. Przeczytam chyba wszystkie bo znów jestem pod wielkim wrażeniem. Reklamowana jako mroczna baśń. Dziewczyna rodzi dziecko w rozpadającym się domu w lesie. Jej brat zabiera je i porzuca. Znajduje je druciarz przechodzący tamtą okolicą. I tak rozpoczyna się historia. Ona odkrywa, że dziecko nie umarło i rozpoczyna poszukiwania. Dalej nie jest piękniej...

"Dalej dwa drewniane łóżka o wypełnionych łuskami siennikach i jedno elegantsze, z materacem, na którym leżał zwinięty martwy kot, spoglądający koso martwymi oczami. Wyglądał jak zapadły w sobie robak i wydzielał gorzki odór, słaby ale silniejszy niż woń stęchłej spalenizny. Holme złapał materac, ściągnął go z łóżka i zatargał do drzwi, przepychając go z wysiłkiem przez wąski otwór na zewnątrz. Spod martwego kota bez przerwy wypełzały czerwone żuki, które rozbiegały się promieniście na wszystkie strony, po czym spadały na ziemię."

Niezbyt smaczny fragment, ale to taka baśń. Bez stołów zastawianych suto jadłem. Dwie kromki białego chleba by pierwszy raz w życiu najeść się do syta. Ukraść z pola rzodkiew...

Książka troszkę depresyjna. Mnie posmuciła na pewien czas. A potem dociera do nas jak powinniśmy być szczęśliwi w naszym życiu.

Brak komentarzy: