czwartek, 19 listopada 2009

Wino Truskawkowe (2008)

Dziś mija jeden z dni, które gdyby dało radę to bym powtarzał w nieskończoność, gdzie jeśli miałbym wprowadzic jakieś korekty to tak niewielkie, że warte pominięcia. Chciałem jeszce jakiś film na dobranoc. Komedia by pasowała do nastroju. Tytuł zapowiadał cos zdecydowanie bardziej lekkiego niż się okazało. Jednak to bardzo dobry film. Wciągnął mnie. Oglądając zacząłem rozumieć życie. Brzmi to groźnie, ale to taka refleksja, przymiarka;) Proste ludzkie życie, jak w "Złodzieju ryb". Nie ma pragnień luksusu. Cieszy wypożyczona kaseta (porno ciii;))) ), pierogi... Pojawia się szansa na miłość. Dużo emocji mi wciąż tkwi w głowie po obejrzeniu. Trudno to poukładać. Bo wszystko to łączy mi się z rzeczywistością, ze zdarzeniami z dziś. Czuję ten krzyk bółu w głównym bohaterze. Gdyby mnie to spotkało byłby on moim. I czuje tą pustkę bez nadzieji, byłaby moją. A gdzieś w tle ciepłe słowa "trzeba żyć chłopie, trzeba żyć". Dla kogo? Dla siebie?
Scenariusz na podstawie "Opowieści Galicyjskich" Andrzeja Stasiuka. A z ciekawostek to świetną postać stworzył Maciek Stuhr, niewielką ale Oskar w kategorii drugoplanowej.

Dwa złote colty - Warlock (1959)

Anthony Quinn i Henry Fonda. Klasyczny western. Jest banda, która nie boi sie prawa, więc ktoś musi zaprowadzić porządek. Jakieś relacje damsko męskie, jakis dramat. Nic specjalnego. Trochę się namęczyłem by obejrzeć do końca.

piątek, 13 listopada 2009

Ballada o Cable Hogue - The Ballad Of Cable Hogue (1970)

Zupełnie nieklasyczny western, choc zapowiadał się zwyczajnie;) Kumple zostawiają na pustyni głównego bohatera na pewną śmierć. Ten odnajduje wodę dzięki czemu udaje mu się przeżyć. Ba, staje się dzięki temu bardzo bogatym człowiekiem. Poprzysięga jednak zemstę. Po drodze zakochuje się w prostytutce. By była w pełni ballada umiera w dośc zabawnych okolicznościach (by widz dostrzegł mrugnięcie okiem;) ). Są sceny o zabarwienu musicalowym, są stylizowane na komediowe podkręceniem szybkości przewijanej taśmy. Dlaczego to taki niepełny western - tylko dwa trupy. Nic specjalnego? Tak, ale to miał być film do spania a zasnąłem jak obejrzałem do końca.

ps Super piosenka początkowa. Kiedyś to Jerry Goldsmith potrafił skomponować coś subtelnego, kameralnego. Bo teraz to wielkie, symfoniczne, wtórne (era komputerów ułatwia "kopiuj - wklej")

Sierżant Bilko - Sgt. Bilko (1996)

Dwóch aktorów gwarantujących dobrą komedię. Dan Aykroyd i Steve Martin. Dan może już nie grywa głównych ról, ale za to Steve zawsze i ... nigdy nie natrafiłem na zły film z nim w obsadzie. Duża dawka ciepłego humoru i romantyczny wątek - to cechy charakterystyczne. W mojej wyobraźni Steve jako człowiek jest normalnym gościem, osadzonym na krawędzi Hollywood, na tyle by dostawać role;). Pamiętam jego komentarz po rozdaniu Oskarów kilka lat temu. Został on raczej przemilczany przez światowe media, bo brzmiał - "i znów wygrała pedalska mafia" - no comments;))). Może zgryzota, może odwaga.
W tym filmie wciela się on w opętanego hazardem sierżanta zamieniającego koszary w centróm rozrywki i wszelkich możliwych zakłądów. Aykroyd gra jego dowódcę. Ja się ubawiłem;))).

wtorek, 10 listopada 2009

Zack i Miri kręcą porno - Zack and Miri Make a Porno (2008)


Spora moc. Szczęśliwie w dialogach. Bo tak naprawdę to komedia romantyczna i to z kategorii tych które lubię bo z dodatkiem kretynizmów z American Pie;))). A gdy wymyślali tytuł (miała być to parodia, albo lekki sequell czegos znanego) trudno było się nie zaśmiać - "Świt żywych fiutów" czy "Mroczne dildo". Robi się niesmacznie? Oki. Koniec na temat tego filmu.

ps Polecam;)))))))))

niedziela, 8 listopada 2009

Rafał Wojasiński - Złodziej ryb

"Jestem nikim na tym świecie. Ludzie mnie wyśmiewają, poniżają. Przy tym w niczym nie rozpoznaję sensu Boskiego. Chcę więć przejść życie, nasycić się obrazami wschodów i zachodów słońca, chcę oglądać lasy, pracujących ludzi, chcę zmysłowo zwiedzać świat"

Zbiór opowiadań, który jeździł ze mna samochodem dość długo. Ale takie krótkie formy można z doskoku czytać, tym bardziej, ze jednak chwilami dość jak na mój gust jeśli nie wtórne to przynajmniej mocno powiązane tematycznie. Książka o zupełnie nieważnych chwilach. Szarośc dni w pierwotnej postaci, w drapieżnym instynkcie. Więc skąd moralnośc, wiara, filozofia? No właśnie - coś zjeść, wychlać (tak, dokładnie;) ), pójść na grzyby by na kolację były smażone borowiki (a nie by zrobić sobie spacer po lesie, chociaż...). Był taki moment w książce gdy wydawało mi się wszytsko jest spójne. Jedna wieś, bohaterowie przeplatają się, ale wciąż ci sami. A potem kilka opowiadań jakby z innego tomiku. Ale lepszych... Ukryta wolność.

"Z wykształcenia był nauczycielem, ale to zajęcie przerastało jego możliwości, brakowało mu serca do ciągłego wypełniania dokumentów i prowadzenia fikcyjnych zajęć, które trzeba potem opisywać w sprawozdaniach.. Znalazł wreszcie informację o pracy dla siebie. Pomoc przy prowadzeniu gospodarstwa w zapadłej wsi na Kujawach.. Dojechał tam kolejką wąskotorową. (...) W poczekalni, na niedużym dworcu stała koza i dwie ławki. Drzwi się nie domykały, piecyk zupełnie zimny, miał urwane drzwiczki.........
(...)
Jestem coraz bardziej śpiący. Odkąd pracuję u Słowika w Pasiece ciągle jestem zmęczony, brakuje mi czasu. Przestałem rozmyślać. Prawie nie widuję ludzi. Dostałem dwa pomieszczenia w starej chałupie parobka z czasów przedwojennych, kiedy gospodarstwo należało do Niemca. Białe ściany drewniana podłoga. Jakoś wszystko wyszykowałem. Jest sucho i ciepło.
Niech te słowa będą ostatnimi śladami po mnie."

niedziela, 1 listopada 2009

Noc w muzeum 2 - Night at the Museum: Battle of the Smithsonian (2009)

Zacząłem ten film oglądać. Pamiętam pierwszą część. Sporo fajnych efektów, bardzo kolorowy, parodiowanie ile się da innych filmowych hitów. ... i tylko zalążek fabuły. Tą wyłączyłem. Nuda.

Bibliotekarz III: Klątwa kielicha Judasza - The Librarian: Curse of the Judas Chalice (2008)


Trzecich części ciąg dalszy;))) Ten film to luźna impresja na temat Indiany Jonesa. Ten sam klimat, podobny żart, ale dużo tańszy. Odwołania do legend, archeologii, magii... Podobnie jak pierwsza część takie lightowe kino (druga część mnie znudziła więc lightowy to miałem jedynie sen w trakcie jej "oglądania").
U Indiany wszystko dzieje się na serio, tu z przymrużeniem oka. Harrison Ford gdy go ktoś zwiąże miota się kombinuje jak tu się uwolnić. A tu kiedy główny bohater dowiaduje się, że zaraz zostanie zamordowany puszca oko do reżysera, bo wie że ten nie pozwoli by go zabić;), ba zabić!, nie pozwoli by mu się zbytnio fryzura rozwichrzyła;). Taki to film. Ale najgorsze to jest co innego. W "Zmierzchu" z wampirów zrobiono wegetarian, a tu łagodna kotka z lodówką pełną krowiej krwi... miedługo w Hollywood jako najlepsze i najbardziej poszukiwane przedszkolanki będą zatrudniane wampirzyce. I to mnie boli najbardziej jak dla celów komercyjnych dewastuje się legendy i mity. I dlatego przez swój konserwatyzm nie będę pozytywnie się o tym filmie wypowiadał. Nie ma o czym.

Romuald Pawlak - Smocze Gniazdo


Pogodnik trzeciej kategorii - tom III

Tu za to w odróżnieniu od Asimova błazenady jest pod dostatkiem. I tu również cieszę się, że to ostatnia (napewno dla mnie) część przygód maga Rossellina i smoka Fillippona. Pierwsza tryskała świeżością i żartem. Płakałem ze śmiechu. Druga była naprawdę przyzwoita. Ale ta to jakaś porażka. Więc by autor pozostawił po sobie miłe wspomnienie niech już nie próbuje w tym temacie. Właściwie to chwilami miałem wrażenie jakbym jakieś czytanki nadobowiązkowe dla podstawówki miał w rękach. Poprzeplatać to z Dziennikami Norweskimi Philipiuka i idealne;))). Poprawnie napisane. Na tyle czytelnie, że dziecko zrozumie. Treść i fabuła są (jakieś, ale są). Cóż więcej potrzeba by dzieci uczyły się czytać, by zapoznawać się z bardziej rozbudowanymi, a do tego poprawnie skonstruowanymi zdaniami. Dla mnie to jednak już za mało, o wiele za mało.

"(brak cytatu, który by się nadawał by zainteresować do przeczytania)"

ps To naprawdę boli, gdy autorzy piszą na siłę. Tu zabrakło wszystkiego na co ja osobiście liczyłem.

Isaac Asimov - Druga Fundacja

Dobre SF. Mój stosunek do tasiemców nie jest nazbyt entuzjastyczny, ale tu jest całkiem przyzwoicie. Są kolejne części, których napewno nie przeczytam. W tej temat się wyczepał. Wszystko zostało wyjaśnione w stopniu mnie satysfakcjonującym i cieszę sie z tego;))). A w kolejce czekają następne opowieści innych autorów.

"- Ile ona ma lat?
- Przedwczoraj skończyła czterynaście.
- Czterynaście? Wielka Galaktyko! Proszę mi powiedzieć, czy kiedykolwiek wspominała o tym, że ma zamiar w przyszłości wyjść za mąż?
- Nie, Nigdy. Przynajmniej nie mnie.
- Jeśli kiedykolwiek to zrobi, niech pan go natychmiast zastrzeli. To znaczy tego, którego będzie chciała poślubić.(...) Nie może być nic bardziej okrótnego niż życie z nią gdy skończy dwadzieścia lat.
Na górze przedmiot ich sympatycznej rozmowy zasiadł z nadąsaną miną przed zapisywarką i rzekł znudzonym głosem..."


Czasem i przebłyski luzu autor umieszcza. Ale jakby się bał. Nie ten charakter. Bez zbędnej błazenady.