wtorek, 2 sierpnia 2011

George R.R. Martin - Gra o tron

Serial mnie tak wciągnął, że sięgnąłem po książkę. Bardzo delikatne fantasy, albo raczej epopeja w klimacie średniowiecznym z lekką domieszką elementów nierzeczywistych. Nie ma elfów czy krasnoludów a czarodzieje... W pierwszym tomie nic o ich istnieniu nie wiadomo. I choć Tolkien zawsze będzie number one to trzeba oddać Martinowi, że pisze kapitalnie, a akcja galopuke niczym w Tożsamości Bourne'a. Do tej pory znałem autora tylko z kultowych "Piaseczników". Była dość kameralna, a tutaj epopeja batalistyczna i rozległa wielowątkowowśc. Nie przeczę, że moje zdolnośc do niepamietania nazwisk jest tutaj dośc niefortunną zaletą;). No cóż. Cytatu nie będzie. Dla miłośników fantasy to lektura obowiązkowa.

Pamiętam jednak jedną scenę z filmu. Nie znalazłem tego w książce. Albo gdzieś mi umknęła, albo nie ma jej po prostu. Gdy Namiestnik Stark rozmawia z Littlefingerem o układaniu się z Lanisterami.
"- Zawrzeć polój z Lanisterami, tymi którzy chcieli zabic mi syna?
- Pokój zawiera się z wrogami. Na tym polega koncept."


Takie oczywiste;)))

Brak komentarzy: