środa, 22 czerwca 2011

filmy wybiórczo

Mało czasu na wpisy do bloga. Sporo więc filmów gdzieś się wymknęło. Ostatni obejrzany to "Bitwa o Los Angeles" (Battle Los Angeles - 2011). Realizacja super. Reszta to taka sztampa, że odruch wymiotny na samo wspomnienie podobnych jemu setek innych wersji "Dnia Niepodległości". Schemat sztywny. Na koniec bohaterscy amerykańscy żołnierze znów pokonują obcych. No a zestrzelenie bazy kosmitów pistoletem ... (ok, przegiąłem to bym jakiś karabin... wiec i oni przegięli;))) ). Wystarczy tego bo ktoś gotów uwierzyć, że ja ten film na prawdę obejrzałem. Dziesięć minut zajęło mi zapoznanie się z nim. W zupełności wystarczy. Kolejnym filmem, który osobiście odradzam jest z angielskiego "Hereafter" (2010). Tsunami. Świeża sprawa. Turystka się topi. Zostaje odratowana, ale zyskuje moc paranormalną. Dalej nie oglądałem.
Rozbawiły mnie za to dwie polskie komedie - "Jak się pozbyć cellulitu" i "Och Karol 2". Obie słabiutkie;))) Bardzo słabiutkie... ale fajna gra aktorów i niezłe dialogi. Ocena jednak jest bardzo subiektywna i trochę się wstydzę, że tak bez krytycznego choćby jednego zdania zdania. No cóż, czasem człowiek musi się trochę pośmiać;))).
Obejrzałem też jednym okiem "Miłość i inne kłopoty - Love and Other Impossible Pursuits (2009)" z N. Portman. Mnie nie zachwycił.
Może teraz dla odmiany coś co mi się podobało;))). "Prawdziwe męstwo - True Grit (2010)". Konwencja westernu, ale już dawno nie kręci sie klasycznych filmów tego gatunku. I tym razem to tylko tło dla relacji czternastoletniej dziewczyny i dorosłego mężczyzny. Polecam.
Ksiądz - Priest (2010). Świetna szmira;))) Fantastyka. Postać komiksowa. Tytułowy ksiądz przeciwstawia się władzom kościelnym (choć nie do końca określone jaki to kościół;) i wyrusza na wojnę z wampirami.
Z zaległości obejrzałem "Szefa wszystkich szefów" von Tiera. Surowy. Mocno teatralny. Tego akurat rekomendować nie muszę;))) Obejrzałem jeszcze "Sekrety i grzeszki - The Dilemma (2011). Choc gra tutaj moja ulubiona J. Connelly to jednak film do bani.
I tym sposobem perełka na koniec - serial "Gra o tron". Choć usłyszałem opinię "badziewiacki film";))) niecierpliwie czekałem na następny odcinek. Seria się skończyła a ja mam więcej czasu na dokończenie książki, bo takiego apetytu mi ten serial narobił. Może nawet zanim nakręcą dalsze części ja będę już po lekturze tomu drugiego. W takim momencie zakończenie to istny sadyzm.

Brak komentarzy: