czwartek, 18 czerwca 2009

William Gibson - Neuromancer

"Nie potrafił zaakceptować kierunku przemian, jaki zaplanowała dla rodziny. Zatwierdziła budowę dwóch sztucznych inteligencji. Była wizjonerką. Widziała nas w symbiotycznym związku z SI, które podejmowałyby decyzje w sprawach korporacji. Świadome decyzje, powinnam chyba zaznaczyć. Tessier-Ashpool stałby się nieśmiertelny jak ul; każdy z nas byłby elementem większej jaźni. Fascynujące. Pokażę ci jej taśmy; prawie tysiąc godzin. Właściwie nigdy jej nie rozumiałam, a po śmierci te plany runęły."

To kultowa książka dla gatunku cyberpunka. Teraz wiem, że zdecydowanie to nie jest moja literatura. Ugrzężłęm na tej lekturze męcząc ją do końca. Zupełnie mnie nie wciągnęła ani językiem ani treścią. Niczym. Kompletna nuda. Myślę, że to kierunek dla kina napchanego efektami, kina które będzie się starzeć szybciej niż domowe zwierzęta. Zresztą co tu się rozpisywać... zarzekać się nie będę, że nigdy więcej ale ostrożnie z dala o ile to możliwe...

"Pierwszego Moderna Case spotkał dwa dni po obejrzeniu informacji Hosaki. Moderni, uznał wtedy, są współczesną wersją Wielkich Uczonych z czasów, gdy on sam dobiegał dwu-dziestki. W Ciągu krążył rodzaj widmowego, nastoletniego DNA, coś przekazującego zako-dowane koncepcje rozmaitych, krótkotrwałych subkultur i replikującego się w nierównych odstępach czasu. Modernistyczne Pantery były nową odmianą Uczonych. Gdyby dawniej istniała odpowiednia technika, Wielcy Uczeni też mieliby gniazda wypchane mikrosoftami. Ważny był styl, a ten nie uległ zmianie. Moderni byli najemnikami, klownami, nihilistycznymi technofetyszystami.
Ten, który z pudłem dyskietek od Finna stanął pod drzwiami na poddasze, okazał się chłopakiem o delikatnym głosie i imieniu Angelo. Jego twarz była prostym przeszczepem hodowanym na kolagenie i polisacharydach z chrząstek rekina. Gładka i obrzydliwa, była najpotworniejszym egzemplarzem wybiórczej chirurgii, jaką Case w życiu widział. Kiedy Angelo uśmiechnął się, odsłaniając ostre jak igły kły jakiegoś dużego zwierzęcia, Case poczuł niemal ulgę. Przeszczep zawiązków zębowych - oglądał już takie rzeczy."


Czy czytanie tego może być przyjemne? Pewnie tak, ale nie dla mnie;(

Brak komentarzy: