niedziela, 20 września 2009

Teatr Dramatyczny w Warszawie im. Gustawa Holoubka - Krystian Lupa "Persona, tryptyk - Marilyn"

Kilka oblicz spektaklu, rózne tematy i zupełnie niezalezne kąty patrzenia. A to wciąż jedna sztuka w jednym teatrze. Jak siadałem nie wiedziałem co mnie czeka. Sześć godzin w podróży, potem szwędanie po złotych tarasach, kawa w kameralnej (swoją drogą jak na teatralną kafejkę to droga - 9zł, hm...), potem czekanie bo wchodzimy na darmową wejściókę;))). Ta cała otoczka mnie przygotowuje do czegoś ważnego. Siadam. Zaczyna się. Już mnie mają... Niestety siedzę w gówniarskim sektorze, gdzie jakaś wycieczka jest w trakcie uprawiania turystycznego teatringu. Odbiór ze sceny i chęć dokonania morderstwa na jednym (pip) zaczyna się przeplatać. A jakaś panienka przede mną łyka tą błazenadę co gościa tylko rozkręca. Szczęśliwie główna aktorka ok 30-40 minuty pokazała nagi tyłek co chyba chłopcu wystarczyło (i nie wnikam czy to znaczyło, że już było po wszystkim czy że zaczęło go to interesować). Ale chrumkariady to nie przerwało. Masakra.
Mógłbym to pominąć ale sceny o długich chwilach milczenia, gdzie aktorzy grają ciszą i ktoś zaczyna kaszleć lub się wiercić. Koszmar.
NIE CHCĘ SIĘ DO TAKICH SYTUACJI PRZYZWYCZAJAĆ.
Gra aktorska - Sandra Korzeniak grała Marylin. Nie znam jej ale była świetna. Sposób poruszania, a przede wszystkim wypowiadania swych kwestii super. Kasia Figura to było nieszczęście. Miałą problemy z głosem, ale i sama jej gra to nic wielkiego. Właściwie to mógłbym jeszcze wymienić Władysława Kowalskiego. Zagrał tak jak zwykle. Spokojny i nieustępliwy sposób wysławiania. Kultura. Modelowo jak w filmie "Sposób na Alcybiadesa". No i Adam Ferency ztych bardziej znanych. Ale to ledwie kilkuzdaniowy epizod.
Sztuka ta jest impresją na temat psychiki Marylin Monroe. Ponieważ jednak nie czytałem programu nie wiedziałem kim są konkretne postacie. Dlatego też skupiałem się na relacji człowiek człowiek. Wciąż huczy mi w głowie pytanie zadawane przez wielką gwiazdę każdemu mężczyźnie, z którym ma kontakt "Kocha mnie pan?" i milcząca odpowiedź.
Czemu tak krótko o samym spektaklu trwającym ponad trzy godziny? Wg mnie po prostu jest wart obejrzenia.

ps Nazwa w tytule - tryptyk. Czekają mnie zapewne jeszcze dwie wizyty w Warszawie w tej sprawie;)))

Brak komentarzy: