środa, 9 czerwca 2010

Alicja w Krainie Czarów - Alice in Wonderland (2010)


Choć obejrzałem nie w 3D jakoś bez żalu się obeszło. Świadomość tak nie bolała. Avatara to sobie nawet nie jestem w stanie wyobrazić bez trójwymiaru. Do dzieł Burtona jestem przyzwyczajony. Mroczności tyle co zwykle czyli strrrasznie dużo (nawet Białą Królowa wybitnie mroczna - czarny makijaż rozwiewa złudzenia;) ). Jego miłość do Deppa na szczęście nie jest na tyle ślepa by obsadzić Johnnego w roli Alicji tylko Zwariowanego Kapelusznika (choć jak na tą postać to i tak mocno odbiegł od oryginału - jest go więcej niż królika czy kota).
Bardzo podobał mi sie tekst "podłożyć mi świnię" w tonie rozkazującym;))) i użycie słowa "oszukańcy";). Generalnie dubbing podłożony przez Figurę jest super. Dużo trudniej przebić sie przez parę Depp-Pazura;) co nie umniejsza umiejętności Cezarego. Mam spore zastrzeżenia (choć to może być ułomność mego słuchu) do niezrozumiałości sporej ilości dialogów. Szybkie o wymyślonym słownictwie. Sporo ucieka smaczków, bo "ktoś" sie postarał podczas tłumaczenia;).

I jeszcze jedno skojarzenie "Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street". Trio aktorskie z tego filmu jakby żywcem przeniesione w drugi plan do "Alicji".

Aaa... Czy mi się podobało?;) Oczywiście;) Jestem względem zwariowanego Tima bardzo nieobiektywny;)))

Brak komentarzy: