sobota, 5 czerwca 2010

Miasto z morza (2009)


Pierwsze sceny z jadącą konnicą... miałem wrażenie, że przynajmniej jedna osoba przebrana za żołnierza to kobieta. Film o powstawaniu Gdyni i ujęcia końcowe ze współczesnym miastem niesamowite. Takie uczucie dumy, lokalny patriotyzm się rodzi. Sam film jednak strasznie słodki. Aż mdli. Niby na podstawie prozy (Fleszerowej-Muskat) więc fabuła narzucona, ale nawet gdzie powinno być trochę tragedii pozostaje tylko się domyślać. Np. zakochany młodzieniec wsiadający na statek do Ameryki kilka minut wcześniej widzi ukochaną i każe jej wybierać czy płynie z nim czy zostaje. Wchodzi na trap i widzi ją ... i rezygnuje. To się kupy nie trzyma. I nie ma za grosz emocji.

Polecam jedynie ... końcowe napisy.

Brak komentarzy: