poniedziałek, 20 lipca 2009

Teatr A - O tym jak to Święty Florian uratował Kraków od spalenia


Duuuuża moc. Z uwagi na padający deszcz spektakl przesunięty godzinę do przodu. Las parasoli utrudniał oglądanie, ale co tam. Aktor na bosaka biegał cały czas. Tyle energi i życia, porwał publikę. A wszystko na takim luzie. Spektakl to kompletna bzdura. Lało więc i z efektami opartymi na ogniu nie wszystko wyszło. Był też efekt naturalnego pioruna. Sztuk jedna, zupełnie przypadkowo, ale idealnie pasował. Widać, że nawet niebo było przychylne artyście. I był jeden moment - ale tylko do przeżycia...

Brak komentarzy: