niedziela, 19 września 2010

Peter V. Brett - Pustynna Włócznia tom 1


"Gdy po kolacji składającej się z owsianki zjawiła się dama’ting, by porozmawiać z Mistrzem Ćwiczeń Qeranem, Jardir podszedł najbliżej jak tylko się odważył i wytężył słuch.
– Jurim ma złamanych kilka kości, a ponadto silne krwawienie wewnętrzne, ale dojdzie do siebie – mówiła kobieta cichym, obojętnym tonem, jakby rozmawiali o czymś równie nieistotnym jak kolor piasku. Przesłona na jej twarzy maskowała wszelkie emocje. – Abban ma nogi połamane w kilku miejscach. Będzie mógł chodzić, ale nie będzie w stanie biegać.
– A walczyć? – zapytał Qeran.
– Jest zbyt wcześnie, by to ocenić – odparła dama’ting.
– Jeśli nie będzie w stanie walczyć, powinnaś zabić go od razu, pani – powiedział Qeran. – Nawet śmierć jest lepsza od doli khaffit.
Dama’ting wycelowała w niego palec i Mistrz aż się skulił.
– Nie ty będziesz decydował o tym, co się dzieje w pawilonie dama’ting – syknęła.
Mistrz natychmiast splótł dłonie jak do modlitwy i ukłonił się tak nisko, że jego broda niemalże dotknęła ziemi.
– Proszę o wybaczenie, dama’ting – rzekł. – Nie miałem zamiaru urazić twojego majestatu, pani.
– Oczywiście, że nie – kiwnęła głową dama’ting. – Jesteś Mistrzem Ćwiczeń dal’Sharum i gdy po śmierci zasiądziesz wśród najbardziej zasłużonych synów Everama, sława wyszkolonych przez ciebie wojowników zwielokrotni twoją własną.
– Słowa dama’ting stanowią dla mnie zaszczyt – powiedział Qeran.
– Niemniej jednak – ciągnęła dama’ting – nie zaszkodzi przypomnieć ci, gdzie jest twoje miejsce. Poproś dama Khevata o pokutę. Dwadzieścia smagnięć ogonem alagai powinno wystarczyć.
Jardir aż się zachłysnął. Ogon alagai – trzy rzemienie długości czterech stóp z wplecionymi metalowymi kolcami – zadawał najwięcej bólu ze wszystkich znanych mu biczów.
– Dziękuję, dama’ting, za wybaczenie – rzekł Qeran, nadal zgięty w niskim pokłonie.
Jardir czmychnął, nim którekolwiek z nich zdołało go dostrzec i zadać sobie pytanie, ile mógł usłyszeć."


Długo czekałem na kontynuację "Malowanego człowieka" i nie czuję zawodu. Łyknąłem ten tom jednym tchem;))). Mocne fantasy. Dość brutalne, ale świat wymyslony przez autora jest oryginalny. Czuć tutaj ducha Diuny. Poprzednia część tego nie miała. Intrygi dworskie i pustynia. Fajnie przeplatana rzeczywistość z reminiscencjami. I w pewnym momencie pojawiają się znani z poprzedniej książki bohaterowie, ale teraz widziani oczami innych. Polecam;)

"– Do zachodu słońca mamy jeszcze wiele godzin – dodała. – Nieco miłości i krótka drzemka oczyści twój umysł.
Jardir uśmiechnął się i podszedł do niej.
– Zawołam matkę, by zabrała dzieci – powiedział i rozłożył ramiona, ale Inevera pokręciła głową i cofnęła się.
– Ale nie ze mną. Kości mówią, że Everalia jest właśnie płodna. Jeśli weźmiesz ją od tyłu z wielką siłą i energią, urodzi ci zdrowego syna.
Jardir skrzywił się. Everalia była jego trzecią żoną. Inevera nawet nie pomyślała o tym, by mu ją pokazać przed ceremonią zaślubin, utrzymując, że Jiwah Sen została wybrana z powodu szerokich, mocnych bioder i pomyślnych wyroków alagai hora, a nie ze względu na urodę.
– Zawsze te kości! – parsknął Jardir. – Chciałbym choć raz zawlec moją żonę do łóżka wtedy, kiedy mi się podoba!
Inevera wzruszyła ramionami.
– Weź Thalaję, jeśli chcesz – powiedziała, mając na myśli jego drugą żonę, o wiele piękniejszą od pierwszej. – Jest również płodna, ale pomyślałam sobie, że wolisz syna od kolejnej córki.
Jardir zacisnął zęby. Nie miał ochoty na Thalaję – pożądał jej, Inevery, ale okazywało się, że Khevat nie ostrzegał go nadaremnie. Żona czy nie, Inevera w pierwszej kolejności była dama’ting i Jardir nie mógł po prostu posiąść jej jak innej kobiety. Otworzył usta, lecz po chwili je zamknął.
Czy ona rzeczywiście radziła się kości w każdej sytuacji? Czasami odnosił wrażenie, że wykorzystywała swe przepowiednie jako argument, by robił dokładnie to, co sobie umyśliła, lecz jak dotąd nie popełniła żadnego błędu. Nie myliła się też, mówiąc, iż jeśli Jardir chciał przywrócić rodowi dawną sławę, potrzebował więcej synów. Zresztą czy to miało znaczenie, którą żonę weźmie? Z tyłu Everalia nie prezentowała się źle.
Ruszył w kierunku sypialni, ściągając szatę."

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Mnie też bardzo podobał i się i pierwszy tom i teraz ten drugi. Warto czytać takie książki. Coś wspaniałego. Można poczuć, że jest się jednym z bohaterów tej wspaniałej historii. Pozdrawiam ;)

tylkodlam pisze...

O tak;))) Można. Też tak miałem;) Pozdrawiam;)))