niedziela, 20 grudnia 2009

Afonia i pszczoły (2008)


Mogę pisać takie bla bla bla, że filmy Kolskiego dla nas to jak Hertzog dla Niemców czy Woody Allen dla Amerykanów. No właśnie takie bla bla bla;))) Pytanie tylko poco? By wstęp był ładny? Dobrze, starczy;) Ten film jest tym co mnie w kinie ostatnimi laty interesuje. Relacje ludzkie w dość skromnie skonstruowanej rzeczywistości. To co otacza bohaterów jest ciekawe, ale nie przysłania tego co najważniejsze - emocji. Jest wiele scen charakterystycznych dla naszego kina, takie "dłużyzny". Powinny dawać wytchnienie i sekundy odpoczynku. Nie tu;))) Tutaj niosą w sobie więcej przekazu skrywając czasem całe dni rozmyślań bohaterów.
Ale co tam. Zamiast dalszego rozpisywania się jeden króciutki monolog Afonii -
"Daj spokój Rafał. I po co to? Jestem ja, Ty i on. I tego nie zmienisz. Więc po co z tym walczyć." No właśnie. Choć życie czasem się gmatwa, to jednak wszystko jest bardzo proste i oczywiste. Tylko my bardzo skomplikowani;) W końcu jesteśmy ludźmi;)))

Brak komentarzy: