niedziela, 25 lipca 2010

Beats of Freedom - Zew wolności (2009)

Widząc logo "tvn" staję sie bardziej czujny. Może alergia, może zmniejszony poziom obiektywizmu. Na pewno jednak tyle razy się nacinając na to co "oni" nazywają prawdą i obiektywizmem mam do tego prawo. W końcu uczymy się życia doświadczając.
Gdy zacząłem oglądać film byłem ciekaw co to jest, czyje to spojrzenie, cieszyłem się porcja muzyki z lat osiemdziesiątych. Widząc logo posypały się pytania po co ten film, dla kogo, jakie idee ma promować.

Widziałem wiele dokumentów o wydarzeniach z lat 70 i 80 w Polsce z muzyką czy to rockową czy np Kaczmarskiego. Tutaj miało się wrażenie, że to rock wywołał rewolucję.

To będzie od tego miejsca dość chaotyczna recenzja. Luźne myśli.
Wywiady z Mogielnickim, tekściarzem. A gdzie jego teksty w utworach na filmie. Sekundy "Kryzysowej narzeczonej" - nota bene to cienki protest song. Może byłem mały i nie rozumiałem. Ale nie każde użycie słowa "kryzys" to krzyk rewolucji. Na pewno nie po wcześniejszym "Tańcz głupia tańcz" z szalenie politycznym tekstem "U Maksyma w Gdyni...".
Kultowe "Przeżyj to sam". Nawet się nikt nie zająknął na filmie, że coś takiego powstało.
Jakiś ekspert historyk fotografik na dzień dobry się wymądrzał, że Polska to kraj katolicki, a rock w Polsce promował swawolny styl życia. Po czym na poparcie jego słów puszczono "Dziwny jest ten świat" Niemena. O tak "Niech żyje wolność i swoboda" - głęboko ukryte przesłanie. Będę potrzebował tłumacza.
Gdzie choć kilka zdań od Kukiza, wojującego patrioty (fragment "Mojej ulicy" Ayi RL). Za to lansowanie sie Skiby w pełni i do woli. W końcu to swój człowiek. Nawet przypisał sobie wymyślenie "pomarańczowej rewolucji". Kłamstwo.
Kora - "Parada słoni to hajowy numer. Byliśmy bardzo mocno upalona marihuaną gdy napisałam ten utwór." ZSRR napadł na Afganistan A słonie okazały się czołgami.
Ze skinheadów zrobione niemal bojówki policyjne na usługach władzy. Nie wiem, może to prawda.
Jak dali "Moja krew" z Jarocina to ciary były. Niektóre rzeczy mocno działają.

Reasumując. Nie wiem dla kogo jest to film. Czy dla świata? Fragmenty koncertu Stonesów z Koncertowej wyglądały jakby u nas jakaś Korea była. A może film dla nas. Taka sztuczka. Twórcy filmu to przecież Polacy. Niby prowadzącym (słowa nie wypowiedział) jest Anglikiem. To przed nim Lipiński szpanuje angielszczyzną. Reszta wypowiedzi po Polsku. Czyli iluzja - że niby tak świat widzi nas, jak bardzo docenia (sceny ze świata - Rumunia, Węgry, Czechy... jakobyśmy my mieli zapoczątkować wszystkie zmiany)

ps Czyba sobie zrobię płytkę z kawałkami z lat osiemdziesiątych Brygada, Tilt, Aya Rl, Republika... mmm;) To jedyna zaleta tego filmu;)))

Brak komentarzy: