niedziela, 18 lipca 2010

Charles Bukowski - Listonosz

"Nigdy nie chciałem należeć do klanu małych złodziejaszków. Ja chciałem zdobyć albo cały świat, albo nic."

Cytatów tym razem aż nadto (i tak nawet nie połowa tych co chciałem umieścić;) ).

"Nasze małżeńskie łoże oddzielone było od reszty sypialni czymś w rodzaju kolumnady. Na kolumnach i między nimi ustawione były malowniczo doniczki z geranium. W trakcie naszych pierwszych miłosnych wędrówek w nowym wspólnym domu i w nowym wspólnym łożu, zauważyłem, że kolumny dziwnie się trzęsą, wykonując dość zabawne w istocie ruchy wokół własnej osi. Dał się posłyszeć także lekki chrobot.
- Auuu - wrzasnąłem.
- Co się dziej? - zapiszczała Joyce. - I nie waż się teraz zatrzymać. Dalej! Dalej! Nie wolno ci teraz ustawać!
- Panienko najsłodsza - właśnie na mojej dupie roztrzaskała się glina z twoimi kwiatkami.
- Nie wolno ci teraz ustawać. Nie możesz mi tego zrobić!
- No dobra, już dobra - robię, co mogę!
Wdarłem się w nią głębiej, a nawet udało mi się odnaleźć właściwy rytm ku małżeńskim pożytkom cielesnym.
- Auuu, kurwa! - wrzasnąłem znowu.
- Co jest grane?- Co znowu się stało?
- Kolejna donica rozkwasiła mi tyłek i krzyż, podrapała mi pośladki i stoczyła się na podłogę!
- Pierdolę te kwiaty - skwitowała małżonka. - A ty skoncentruj się może na tym, co teraz robisz!
- Proszę bardzo... proszę bardzo!
Przez cały czas wypełniania obowiązków małżeńskich, donice regularne spadały mi na tyłek i plecy. Czułem się tak, jakbym pierdolił się z kimś w czasie nocnego, dywanowego, zmasowanego bombardowania. Wreszcie nadszedł finał.
- Musimy coś z tymi geraniami zrobić - powiedziałem po paru minutach ciszy i spokoju, zbolały i tu, i tam.
- Nie waż się ich dotknąć!
- Dziewczynko, a dlaczego nie?
- Są rozkoszne, jak się patrzy na nie z dołu - i pełne rozkoszy jak spadają ci na twój tyłek!
- I to ci się tak podoba?
- I to jak!
- Czy tobie nic nie odbiło? Zaśmiała się jak zwykle filuternie. Doniczki z geranium stały się moim wrogiem. Ale do wszystkiego można się jakoś przyzwyczaić."


"- Mówię ci jeszcze raz, mały pokoik, dużo papierów i ołówków. To jest moja rada.
- JA POTRZEBUJĘ POCZUCIA PEWNOŚCI I BEZPIECZEŃSTWA!
- Nie wszyscy artyści tak głośno się tego domagali. Van Gogh nawet o tym nie myślał.
- ALE FARBY DOSTAWAŁ BEZPŁATNIE OD BRATA! - zakrzyczał mnie mój młodszy kolega."


Uwielbiam taka złachmanioną literaturę. Nie będę dociekał czy to fragment autobiografii, czy tylko autor podszywa się pod głównego bohatera. Pewnie są tu nawet jakieś wskazówki. Z fragmentem "z listem poleconym dla wariatki" już gdzieś wcześniej się zetknąłem (ale to takie osobiste wrażenie z czytania).

"A potem usiadłem blisko niej i zaczęło się: rozebrałem się do naga, nie pozwoliłem zdjąć jej ani jednego własnego łaszka, zaniosłem ją do łóżka, wlazłem na nią, policzyłem wszystkie jej żebra i najmniejsze chrząstki, rozbierając ją powoli, bez pośpiechu. A potem byłem w środku. Łatwe to nie było. Stawiała opór, na szczęście taktyczny, na szczęście długo to nie trwało. Dawno nie było tak wspaniale. Słyszałem wodę, słyszałem fale, słyszałem ją. Wydawało mi się, że robimy to tam, pod wodą. Trwało to wieczność. A potem stoczyłem się z niej, spocony i zmachany.
O ty Boże, co ty czynisz z ludźmi - wzdychałem - co ty z nami wyrabiasz! Kiedyś chciałbym się dowiedzieć, dlaczego właśnie w takich momentach Bóg zawsze pojawia się na samym końcu języka."


ps Natrafiłem na opowiadanie autora pt. "Gorący diabeł" gdzie ten który uwięził czarta mówi "Ma dwie słabości - wódę i laleczki." Przewrotne motto twórczości Bukowskiego.

Brak komentarzy: