"Nie przyjedzie" - na te słowa nie tylko jego serce mocniej zabiło. Miłośc do literatury. Jaki spokój, jak mały natłok informacji, każda ważna. Inny świat. Niezmienne tylko relacje międzyludzkie. I to wspólne zamiłowanie, tak diametralnie odmiennie realizowana ta sama pasja. I czy to była tylko przyjaźń? Po co więc W.B.Yeats i jego "Poeta pragnie szaty niebios"
"Gdybym miał niebios wyszywaną szate
Z nici złotego i srebrnego światła,
Ciemną i bladą, i błękitną szatę
Ze światła, mroku, półmroku, półświatła,
Rozpostarłbym ci tę szatę pod stopy,
Lecz biedny jestem: me skarby -- w marzeniach,
Więc ci rzuciłem marzenia pod stopy;
Stąpaj ostrożnie, stąpasz po marzeniach."
"Nie przyjedzie" a w uszach ogłuszający krzyk tęsknoty.
Lepszym zakończeniem jest gdy przyjeżdza i słyszy od żony "Tyle lat byłam o pania zazdrosna". Niestety;( O jego śmierci otrzymuje listownie informacje. A i ton jak na Irlandkę "nie przeczę, czasem byłam o Panią zazdrosna". Więc gdy w końcu dociera do Londynui wchodzi do pustego antykwariatu widać jej rozpromieniony uśmiech i słychać "Witaj Henry". Skąd więc ta radość, spełnienie gdy wokół pustka. Czy naprawdę to tylko miłość do myśli utrwalonych na wieki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz