poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Festiwal Rytmu i Ognia FROG - Gdynia 2009

Nie mogę opisać tego festiwalu kompleksowo bo uczestniczyłem na nim raptem kilka godzin i to drugiego dnia. Sporo podsłyszałem. Nic jednak specjalnie wartego odnotowania oprócz dialogu matki i kilkuletniej córki, które wspólnie zaliczały pewnie większość trójmiesjkich imprez. "- Kolarze i kuglarze to prawie to samo. - No coś ty. - Ale z nazwy."

Po spacerze po orłowskim molo trafiłem na AIRE FLAMENCO. Zdrowe i surowe latynoskie granie. Ale zdecydowanie nie na siedzenie na trybunie i gapienie się lub szukanie artystycznych uniesień. Piwo, wino, rozmowy, nogi niech nie czują skrępowania unieruchomionym tyłkiem do ławki. A tak dla mnie porażka.
Potem była kilkunastominutowa przerwa i rozpoczęła swój pokaz grupa PA-LI-TCHI z Czech. Ponoć sztuki walkii ćwiczyli w najsławetniejszym klasztorze. I pojechali. REWELACJA!!! Początkowo niby normalnie. Elementy kung fu gdzie broń zakończona była płomieniem. Dużo szybko i sprawnie. Widowisko się rozkręcało. Potem moment na balet... bez ognia, ale kostiumy tak zaprojektowane, że tworzyli kompozycje naprawdę trudne do opisania. Coś zbliżonego osiągnęla Madonna w teledysku "Frozen". Trochę z japońskiego teatru ale z europejską estetyką. Delicje dla oczu. Ale finałowa scena...
http://www.youtube.com/watch?v=JabLEaD2-GA
zasypani snopem iskier... nie wiem co to było... Mistrzostwo świata.
Jako ostatni występowali ALL STAFFS. Zaczęli spokojnie. Potem się okazało, że cały występ ich był taki. Żonglerka kijami. A jak się zaczęło sypać, jak kije zaczęły lecieć na podłogę to jeden po drugim. Dla mnie w blasku PA-LI-TCHI, choć warte zaznaczenia, że sie podnieśli i finał im wyszedł.
Myślę, że przyszłym roku pewnie zaliczę poimprezowe jam session przy ognisku do białego rana;)))

Brak komentarzy: