niedziela, 3 stycznia 2010

Galerianki (2009)

Ten film dla mnie to jak petarda. I to co się obecnie dzieje, i to co mnie może dotyczyć bezpośrednio i jakaś retrospekcja chwil własnych. Emocje na tylu płaszczyznach. Sama realizacja, nędza i rozpacz. No dobrze;) nic specjalnego. Ale to jest charakterystyczne dla naszego kina. Przecież ani Plac Zbawiciela ani Dług ani Komornik nie były czymś wielkim w rozmachu. Ale to co niosły za sobą miało moc. I ja właściwie tego oczekuję od naszej rodzimej kinematografii. Nie chcę filmów akcji - te Hollywood robi w sposób nie do pobicia. Nie chcę efekciarskich "Matrixów" - po co obnażać naszą biedę. Wybieram takie. Smutne, bo tak odległe tematycznie i nastrojowo od komedii typu KingSajz czy Bułgarski numer. Ale życie daje takie niewdzięczne historie. Niech ktoś je pokazuje. Nie zamykajmy oczu i miejmy świadomość z problemów, które są wokół, problemów ewoluujących jak mentalność, jak zmiany technologiczne. Tutaj to efekt uboczny silnego ataku medialnego w postaci reklam. O tym mógłbym długo...;) Ale było kilka scen, trochę moich własnych, jakby o mnie, jak może nie wiele brakowało...

Brak komentarzy: