niedziela, 31 stycznia 2010

Woyzeck (1979)

Tak przy okazji oglądania "Krzyku kamienia" zobaczyłem, że Werner Herzog wyreżyserował "Woyzecka". Ponieważ nie za bardzo podobał mi się spektakl byłem ciekaw czy to tak słaby dramat czy tylko lokalny niewypał. I jest mniej więcej tak jak napisałem w recenzji poprzedniej. Tutaj reżyser nie miał większych problemów;) wszystko poukładane i przejrzyste. Być może duży wpływ miało to, że oglądałem to niby drugi raz;))). Bardzo dużo różnic, a tutaj taki porządek. To co niedokończone takim pozostaje;). Wspomnę jeszcze, że główną role zagrał Klaus Kinski. Miał sporą przewagę nad Darkiem Siastaczem. Jego twarz na pierwszym planie. Można ujrzeć każdy grymas. I dlatego był bardziej przekonujący. Tutaj nie mam żadnych wątpliwości. Nie będę nawet próbował usprawiedliwiać jego czynu.
Myślę, że sporym atutem filmu jest jego długość, a właściwie krótkość, o dobre pół godziny;)

Brak komentarzy: