niedziela, 22 lutego 2009

Siergiej Łukjanienko - Czystopis


"Film to czytanie dla ubogich duchem, tych, którzy nie są w stanie wyobrazić sobie wojny światów, siebie na mostku "Nautilusa" czy w gabinecie Nero Wolfe'a. Kino to papka, obficie nasączona cukrem efektów specjalnych, papka, której nie trzeba rzuć, wystarczy otworzyć usta i łykać."

Kontynuacja "Brudnopisu" i jeśli mam być szczery momentami okrótnie naciągana (jeszcze coś wycisnąć z tematu). Sam początek i kilka następnych rozdziałów było super. Potem coś się rozmyło. Generalnie by jednak nie zostać oskarżonym o bycie malkontentem - bardzo fajnie napisane, ale niestety tylko czytadło. Pierwsza część ciekawiła bo jako czytelnik stykałem się z czymś zupełnie nowym, tu więcej jest charakterystycznych dla autora rozważań filozoficznych (i deklaracji jak ta cytowana powyżej). To bardzo słowiańskie, zresztą niektóre wywody jakby przy flaszce się zrodziły;). W pierwszej te wywody były również, ale jakoś tak nie dominowały.

"- Niewolnik to ten w złotej obroży z brylantami? - spytałem.
- Tak. A co ci się nie podoba? To bogaty niewolnik.
- Bogaty niewolnik i biedny pan? I co, nie może odebrać pieniędzy niewolnikowi?
- Nie może. Oni tu mają bardzo rozwinięte niewolnictwo, niewolnik może objadać się truflami, foie gras i czarnym kawiorem, spać na piernatach, mieć służbę i kochanki.
- I własnych niewolników.
- Nie tego mu nie wolno - odparła ostro Marta. - To przywilej człowieka wolnego..."

Napewno sięgnę jeszcze po niejedną książkę Łukjanienki. Choć ta w swej idei zamyka cykl, to znając życie... przecież nie wszystko jest dopowiedziane, a furtka uchylona;)

Brak komentarzy: