sobota, 28 lutego 2009

Kroniki Riddicka


Ten film oglądałem już ze dwa razy. Zainspirowany pewną rozmową na temat kina sf ;) po raz kolejny znalazł się w moim odtwarzaczu. Van Diesel to nędzny aktor, cudów nie ma. Ciągłe zdejmowanie i zakładanie okularów (dopiero teraz zwróciłem na to uwagę) to szczyt jego aktorskiej finezji. Lubię jednak ten film. Fabuła jest takim luźnym science-fiction, bez wielkiej filozofii, bez ideałów, czysta rozrywka. Statki kosmiczne, obce planety, dziwne stwory i nekromancerzy - to tworzy fajny klimat. I realizacja, ta jest na wystarczającym poziomie by mnie wkręcić, bym zapomniał, że to tylko bajka.

Brak komentarzy: