niedziela, 25 stycznia 2009

antologia - A.D. XIII tom 1


Wstęp o "skrzydlatych" napisany przez Marię Lidię Kossakowską był tak zachęcający, tak wspaniały, że nienierpliwie czekałem na "wolny termin" by móc zabrać się za tę pozycję. Pierwsze opowiadanie Komudy, początek to jakby poddany transkrypcji fragment z "Pachnidła", nic specjalnego. Następny Adam Przechrzta, ciut lepiej i tylko tyle. Potem Dębski - i tu cierpliwość się mi przycięła. Przerwałem w połowie i dałem ostatnią szansę kolejnemu autorowi, przepraszam, tym razem autorce by naprowadziła mnie na sens brnięcia dalej w tej lekturze tematycznie, z założenia o Aniołach.

"Gdański Długi Targ o czwartej nad ranem był jak zwykle pusty, wyludniony, wygołębiony i nawet, można śmiało stwierdzić, że odkocony, gdyż starówkowe burasy, zaliczywszy już nocne włóczęgi, chóralne śpiewy pod oknami mieszczuchów i wizytacje śmietników, powróciły do domów, piwnic lub stałej kociej bazy na Ołowiance. Niebo rumieniło się od wschodu niczym dziewica na pierwszej randce..."

Ewa Białołęcka i początek "Angelidae". REWELACJA!!! Na coś takiego warto było przekartkować 200 stron zadrukowanej wcześniej makulatury. Dała mi nadzieję. Następną jest Katarzyna Anna Urbanowicz i przeraźłiwie smutne, choć napisane z mocno hamowanymi (?) emocjami "Oczy jak chabry". Potem Krzysztof Kochański tematycznie jakby przypadkowy w tej antologii. Daje on jednak taki świeży oddech.
"Kiedy Rydel wyjmował z marynarki zapalniczkę, natrafił ręką na "Carmeny". Palił wyłącznie tę markę, najdroższe papierosy w całej Unii Europejskiej. Ale i najlepsze. W roku 2035 padły wszystkie firmy tytoniowe, które w porę nie wykupiły licencji. Jak przez mgłę Rydel przypominał sobie te palone przez świętej pamięci dziadka. Nazywały się "Malboro" czy jakoś tak...". Następne opowiadanie napisał Marcin Wroński, jak dla mnie porażka i nie skończyłem. Jacek Piekara - krótko, zwięźle i prawie na temat, ale OK. Jednak to było już wszystko - Sędzikowskiej "Łowca" wymęczony, Magdaleny Kozak "Air Marshalls" niestrawny, a "Bardzo zły" Bochińskiego to "literacka popierdułka".

Komu służy taka antologia? Wydawnictwo ma w swej stajni pisarzy, których promuje i zleca pisanie na zadany temat. Nie umiem tego inaczej wyjaśnić, bo skąd tak wymęczone opowieści, czasem bez pomysłu i na siłę. Przecież został wydany drugi tom tej antologii z jeszcze znakomitszymi nazwiskami. Niestety. A tak na 12 autorów licząc piszącą wstęp - trzy panie na plus, dwóch panów sobie przypomniało, że jakby coś to piszą nawet fajnie. A reszta postawiła znak "zakazu wjazdu" dla mnie na swoje pisarstwo. Może, kiedyś jak dorosnę to zrozumiem, docenię. Lecz nie dziś;)

Brak komentarzy: