piątek, 16 stycznia 2009

Christopher Hampton - Niebezpieczne związki (teatr gombrowicza)

Po wczorajszym spektaklu wymagającym ogromnego skupienia szedłem na dzisiejsze gotowy na kolejną porcję emocji. Nie czytałem recenzji, nic. Tak lepiej. Wyobrażałem sobie, że zrobią jakąś modną współczesną wersję z minimalizmem scenograficznym. Ale gdzieś dzwonek alarmowy się odzywał. Nic dziwnego. Przecież oglądałem wybitną (nie boję się użyć tego słowa) ekranizację z Johnem Malkovichem, Michelle Pfeiffer, Umą Thurman i m.in. Keanu Reevesem. Jeśli pójdą tym samym tropem łatwo im będzie przeistoczyć się w zwykły kuglarski teatrzyk. Z czy do ludzi;))) Pokazują się pierwsze postacie, stroje epokowe. Słyszę cichutkie i nieśmiałe - ratunku, nie przyszedłem na dobranockę. Ale to teatr i jego magia. Aktorzy zagrali świetnie. Tam gdzie miało być wesoło gotowi byli zbratać się nawet z kabaretem by salwy śmiechu miały swą moc. I w niepostrzeżoy sposób poprowadzili nas, widzów od komedii po tragedię (tytułowe "niebezpieczne" to oczywista tego zapowiedź).
Było super. Jestem niewybrednym smakoszem teatralnym. Na niewielu byłem przedstawieniach - przecież wszystkie mi sie podobały.
I tak sobie myślałem patrząc na repertuar - Plotka - widziałem, Dzień świra też, Piaf również. Wszystko filmowe adaptacje. To się nie liczy. Mam jeszcze co oglądać;)))

ps słowa o treści nie napiszę, po co?;)))

Brak komentarzy: