wtorek, 16 marca 2010

Christopher Paolini - Eragorn


"Przybądź do mnie, Eragonie, bo mam odpowiedzi na wszystkie twe pytania.
Eragona ogarnął nagły spokój.
Przybędę."


Ładne zakończenie by zachęcić do przeczytania kontynuacji. Ale czy przeczytam następną? Nigdy nie mów nigdy;)

Co do samej powieści to w tekstach dziękczynnych znalazłem potwierdzenie swych podejrzeń co do powstawania książki. Fabuła była wymyślana na bieżąco i często przez rodzinę autora. To sie czuje w jak dla mnie sporych dłużyznach. Nie zdziwiły by mnie dialogi podczas śniadania u państwa Paolini -
"- Mamo nie mam pomysłu co dalej mają zrobić.
- Pisz synku, pisz. Babcia coś na wieczór wymyśli z tą smoczycą.
- Dobrze, to ja trochę walk w między czasie poopisuję."

Nie dam mu taryfy ulgowej za wiek (ok;) przymknę oko na skopiowanie relacji jeździec-smok z "Jeźdźców smoków" i lekki smaczek, ale bardzo charakterystyczny z "Czarnoksiężnika z Archipelagu"). Wiek jest tutaj dobry marketingowo. Uznam jednak za przyzwoite fantasy na poziomie tego co pisze np. Trudi Canavan. Miłe czytadło. Ale to "Niecnych dźentelmanów" niecierpliwie wyglądam (już niedługo nowa częśc;))) - Republika złodzieji) i kontynuacji "Malowanego człowieka" (tu był plan autora, ale zero nawet zapowiedzi;( ).

ps - napewno efekt odbioru książki został osłabiony przez wersję audiobooka. Gdy ostatnie rozdziały sam zacząłem czytać było znacznie lepiej, bardziej dynamicznie;) więc może...

Brak komentarzy: