poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Antoine de Saint Exupéry - Mały Książę



"Pokazałem moje dzieło dorosłym i spytałem, czy ich przeraża.
- Dlaczego kapelusz miałby przerażać? - odpowiedzieli dorośli.
Mój obrazek nie przedstawiał kapelusza. To był wąż boa, który trawił słonia.
Narysowałem następnie przekrój węża, aby dorośli mogli zrozumieć. Im zawsze trzeba tłumaczyć."

G E N I A L N E !!!!
Gdy byłem mały i nie potrafiłem sam sobie nic poczytać wałkowano mi zestaw standartowy - Brzechwa, Tuwim, dziadek czytał mi Asnyka i Mickiewicza. Wspomnę jeszcze opowieści swojej cioci, bo którz teraz opowiada dzieciom bajki;( A kiedy już nabyłem już umiejętności właściwego posługiwania się książkami natychmiast wskoczyłem w Winnetou i fantastycznego (w przenośni i dosłownie) Verne'a. I tak umknęło mi wiele z literatury dziecięcej. Czasem jakaś ekranizacja potrafiła wyeliminować książkę, a czasem to uważałem, że już jestem na tyle dorosły, że takich bajek nie powinienem czytać.

"Dorośli są zakochani w cyfrach. Jeżeli opowiadacie im o nowym przyjacielu, nigdy nie spytają o rzeczy najważniejsze. Nigdy nie usłyszycie: „Jaki jest dźwięk jego głosu? W co lubi się bawić? Czy zbiera motyle?” Oni spytają was: „Ile ma lat? Ilu ma braci? Ile waży? Ile zarabia jego ojciec?” Wówczas dopiero sądzą, że coś wiedzą o waszym przyjacielu. Jeżeli mówicie dorosłym: „Widziałem piękny dom z czerwonej cegły, z geranium w oknach i gołębiami na dachu” - nie potrafią sobie wyobrazić tego domu. Trzeba im powiedzieć: „Widziałem dom za sto tysięcy złotych”. Wtedy krzykną: „Jaki to piękny dom!”"

"Mały Książę" jest ponadczasowy i mam takie wrażenie, że wtedy pewnie bym go nie docenił;) A teraz to nawet ukryte treści ezoteryczne są mi zupełnie oczywiste. Skąd pomysł by skusić się na taką "bajeczkę"? Wyszedłem na spacer i załadowałem swoje mp3 właśnie czymś lekkim. Księcia czyta P. Fronczewski (po powrocie do domu przekartkowałem również postać voluminową powieści by nic mi nie umknęło;))) ), robi to jak zwykle kapitalnie. W pamięci odtwarzacza są jeszcze przygody Mikołajka które czytają ojciec i syn Stuhrowie co również zapowiada się smakowicie. A z literatury dziecięcej już wykopałem Muminki - kiedyś czytałem je swojej córce, teraz przeczytam sobie;)))

"Sądzę, że dla swej ucieczki Mały Książę wykorzystał odlot wędrownych ptaków. Rano przed odjazdem uporządkował dokładnie planetę. Pieczołowicie przeczyścił wszystkie
wulkany. Miał dwa czynne wulkany. To się bardzo przydaje do podgrzewania śniadań. Miał też jeden wulkan wygasły. Ponieważ powtarzał zwykle: - Nic nigdy nie wiadomo - więc przeczyścił także wygasły wulkan. Jeśli wulkany są dobrze przeczyszczone, palą się powoli i równo, bez wybuchów. Wybuchy wulkanów są tym, czym zapalenie sadzy w kominie. Oczywiście my, na naszej Ziemi, jesteśmy za mali, aby przeczyszczać wulkany. Dlatego też sprawiają nam tyle przykrości."

Brak komentarzy: