środa, 22 kwietnia 2009

Waldemar Łysiak - MW


"Próbowałem ci pomóc i uspokoic twoja chora dusze. Mówiłem:
— Popatrz na ludzi. Kłębią się i rozmnażają radośnie. Są ich miliony i są zupełnie normalni. Maja wszystko w porządku. Ręce, nogi i żyły. Jedzą, piją i schylają karki tak nisko, jak trzeba. Są wszyscy zdrowi, zwarci i zaspokojeni, nie trapią ich zmory i cierpienia, nie tęsknia do utraconych rajów. Nieomal żyją. Nie czuja bólu, bo nie znają miłosci. Kochają swoje samochody, telewizory i automatyczne pralki, którymi wyprano im mysli do czysta. Szczęsliwi ludzie, czyż nie tak? Wierzą. Wierzą, że zabiorą do grobów swoje samochody, pralki i telewizory. A ty zabierzesz wspomnienie o tym, czego nigdy nie przeżyli, płomień tej świecy, swój smutek jak nie wysłuchany pacierz, swą tęsknotę za studnią jej oczu i swój ból, który był solą twego życia. Jesteś więc przy nich nędzarzem, przy którym Krezus i Midas spaliliby sie ze wstydu i z zazdrosci. Jesteś wybrańcem bogów. Czego jeszcze chcesz?!"


Tak, to wielka pieśń o nieskrępowanej wolności.

"Są to rzeczy przynależne raczej milczeniu, które jest we mnie i miota sie jak oszalałe zwierzę. Z nim idę przed siebie między ludzmi — przez swiat lichwiarzy, ogrody bez kwiatów, bagna wyjałowione z łosi, ścieżki, z których przepędzono transparentami słońce, obumarłe serca i gardła ryczące na cały głos bohaterskie hymny — marząc o ciszy."

Tak, nie w niej mi szukać wiedzy (nawet w tego przyjaciela studenta-koreańczyka nie wierzę;) ).

"Cud możliwy do przewidzenia przestaje byc cudem. Jeden telefon, jakiś teatr, jakiś spacer i wielki obłęd — oto kolejność. Lecz przedtem trzeba potknąć się właśnie o Nią. Jest jedna. Ale są ich przecież miliony. Cała rzecz w tym, by ją spotkać i rozpoznać. Tyle jest miast na świecie, tyle twarzy bliskich i dalekich i nieznanych, tyle miejsc, tyle rzek, tyle dróg, które sie mijają ani o sobie wiedząc. Tyle samotności, które sie nigdy nie spotkają. Tyle kobiet... Bez jakiejś kobiety mężczyzna nie ma sensu, ale bez tej Jednej nie ma na domiar pojęcia kim jest. Na ogół nie spotyka Jej i nawet o tym nie wie, jeśli zaś spotyka — staje sie zupełnie inny. Zdarza sie jednak i tak, że jest wtedy za wcześnie lub za pózno lub tysiąc innych przyczyn nie pozwala mu zatrzymać tego szczęścia; jakże wówczas ból tratuje ci rozum!"

To okno na krajobraz pełen własnych marzeń, pragnień, tęsknot.

"Idziesz, a ono któregoś dnia kładzie ci zwyczajnie rękę na ramieniu, nazywa Romeem i sprzedaje w niewole. Tak straciłeś władzę nad sobą. Całe wieki leżałeś zwinięty w kłębek ze swymi nawykami i dławiącymi rytuałami codziennosci; zbudowałeś sobie swoją fortecę, jak termit zabarykadowany we własnym kopcu. Czołgiem nie mogliby jej rozjechać. A rozpadła sie pod wpływem kilku słów, jakiegoś uśmiechu, dotknięcia dłoni, i stałeś się bezbronny jak ślimak, któremu zmiażdżono skorupę."

Jeśli przez nie wyskoczę, czy będę wolny?

2 komentarze:

M pisze...

Nie, staniesz się tylko jednym z kolejnych więźniów fałszywej wolności. Przecież emocje to... tylko emocje

tylkodlam pisze...

niestety;(((
tego się właśnie obawiałem, zostać niewolnikiem wolności, to jest prawdziwa przebiegłość