sobota, 11 kwietnia 2009

Cormac McCarthy - Droga


"Obudził się zimną nocą w lesie, wyciągnął rękę i dotknął śpiącego obok dziecka. Noce ciemniejsze od ciemności, każdy nowy dzień bardziej szary od poprzedniego."
tak się zaczyna, a parę stron dalej niepozornie...
"... plecaki i poszli na stację. W warsztacie wytoczył metalową beczkę ze śmieciami, przewrócił ją i wygarnął wszystkie plastikowe butelki po oleju. Następnie usiedli na podłodze i zaczęli opróżniać po kolei butelki z osadu, stawiając do góry dnem w rondlu, aż wreszcie zebrali prawie pół litra oleju silnikowego. Przelali go do butelki. Mężczyzna nałożył zakrętkę, szmatą wytarł butelkę i zważył ją w dłoni. Olej do małego lampidła, by oświetliło długie szare zmierzchy, długie szare brzaski. Będziesz mógł mi poczytać, powiedział chłopiec. Prawda, tatusiu? Prawda, odparł."
... ale ja już wiedziałem, że to był głupi pomysł chwilę po 22 zaczyna czytać nową książkę świadomy , że to autor powieśći "To nie jest kraj dla starych ludzi". Długo nie pośpimy, przecież nie odłożę jej w połowie;)))
Świat po apokalipsie, coś jak w Madmaxie. I to właściwie wszystko co powiniśmy wiedzieć, nic ponad to co wiedzą główni bohaterowie. To tylko podłoże dla relacji ojca i małego synka, a każda dodatkowa postać (których zresztą jest niewiele) służy wyłącznie by lepiej poznać podstawową dwójkę. Dziwne są dialogi pomiędzy nimi, krókie, powtarzalne, gdzieś w tle słyszę Becketa (ale to bardzo luźne skojarzenie, moje prywatne). Lecz są i takie, zwykłe, ale o niesamowitej mocy...
"W kieszeni plecaka znalazł ostatnie pół paczki kakao, które przygotował dla chłopca, a do swojego kubka nalał gorącej wody i zaczął dmuchać.
Obiecałeś, że nie będziesz tak robił, powiedział chłopiec.
Jak nie będę robił?
Dobrze wiesz, tatusiu.
Wylał gorącą wodę z powrotem do rondla, wziął od chłopca kakao, przelał sobie trochę i oddał mu kubek.
Cały czas muszę cię pilnować, rzekł chłopiec.
No wiem.
Jeśli nie dotrzymujesz słowa w małych sprawach, to nie dotrzymasz też w dużych. Sam tak mówiłeś.
Wiem. Ale dotrzymam.
"
I pewne zdarzenie - spotykają staruszka, ojciec nie chce dać mu jedzenia, troszczy się jak potrafi przecież o syna, a ten jednak chce go nakarmić, nawet zabrać ze sobą. Ojciec ulega daje jedzenie, zabiera na kolację, a potem gdy są już sami...
"ALe zadowolony jesteś?
Wszystko jest dobrze.
Gdy skończy nam się jedzenie, będziesz miał więcej czasu, żeby to przemyśleć.
Chłopiec milczał. Jedli. Spojrzał na tył na drogę. Po chwili powiedział: Wiem. Ale ja to będę pamiętał inaczej niż ty.
"
Nie jest to jednak książka dla każdego, czasem jest okrótna "Dziesięć tysięcy marzeń zamkniętych w grobowcach ich zwęglonych serc" to nie poezja, to rzeczywistoste zdarzenie;(

Brak komentarzy: