środa, 22 kwietnia 2009

Zgon na pogrzebie - Death at a Funeral (2007)


Brytyjczycy mają tą umiejętność naśmiewania się z rzeczy poważnych, wręcz świętości. Czasem to budzi niesmak, jednak w większości odkrywamy, że nas to bawi, a sztuczne oburzenie to hipokryzja (nawet przed samym sobą;) ). Tu wzięli na warsztat pogrzeb. Nie jest to jednak czarna komedia z wisielczym humorem. Nie jest to również klasycznie angielska komedia. Owszem humor tak, ale wykonanie - jakbym oglądał film z Louis De Funesem.
Pogrzeb, zjeżdżają się goście, po niektórych trzeba zajechać. Jest fiolka z valium (raczej po bo w środku tabletki LSD). Jest amant - jego profil powala ... śmiechem. Jest karzeł - szantarzysta, miał dość specyficzne kontakty z nieboszczykiem;). I tak to się kręci. Z polskiego kina miałem bardzo luźne skojarzenie z "Futrem", może to sposób realizacji, może "klimat" rodzinny.
Niezła porcja humoru. Polecam.

Brak komentarzy: