wtorek, 14 kwietnia 2009

Bohumil Hrabal - Bambini di Praga 1947

Miasteczko w Czechach. Agenci ubezpieczeniowi - oszuści naciągają rzemieślników na "rentki". Pod koniec znajduje się detektyw policji i wszystko wyjaśnia.
Nie jest to jednak kryminał. Jest o moralności, podejściu do Kościoła, o marzeniach, pragnieniach ...
"Za pomocą psychoanalizy rozgryźliśmy panią Maszę i jej serce. Nieszczęśliwa miłość! - wykrzyknął dozorca.
Wszyscy patrzyli w głąb pokoju, gdzie na krześle siedziała piękna niewiasta, nieruchoma jak posąg, i paliła jednego papierosa za drugim, a na kolanach miała pełno popiołu.
- Oto czego chciałbym jeszcze raz w życiu zaznać! - zawołał pan kierownik. - Miłości jak nagła cholera! Dałbym za to wszystkie pieniądze! Zgodziłbym się nawet na taki koniec w domu wariatów... W kim się zakochała?
- W tramwajarzu!
- W tramwajarzu?
- W tramwajarzu. Małżonka praskiego adwokata, kobieta, która zna biegle trzy języki, która ma doktorat z estetyki, matka dwojga dzieci! I zwariowała na punkcie chłopa, który wymienia szyny tramwajowe. Zatelefonowaliśmy więc do małżonka i powiadomiliśmy go o tym w delikatny sposób. A pan mecenas powiada: „Wiem o tym od dawna! Kiedy ten facet rzucił moją żonę, poszedłem do niego i prosiłem go, a potem ukląkłem przed nim na kolana, błagając, aby w interesie mojego szczęścia rodzinnego nadal kontynuował miłosne cudzołóstwo. Ale ten facet powiedział, że nie da rady, że mu się moja małżonka już nie podoba i że przygadał sobie teraz nauczycielkę gimnastyki

... po prostu - o życiu.
ps a czeska mentalność jest jednak różna od naszej;)

Brak komentarzy: