niedziela, 8 marca 2009

33 sceny z życia

Bardzo chciałem ten film obejrzeć. Czułem jednak ten sam lęk jak przed "Pasja" Gibsona. Bo jak oglądać śmierć i cały proces umierania, przyszpieszonego wytracania życia? Jak? W kinie z ustami pełnymi popcornu? Z drżącymi rękami z kolejnym papierosem (teraz ten wariant szczęśliwie odpada)? Z nabożnym skupieniem?
Noc będzie cicha i bezstronna, o nią oprę zaufanie. Play...
Memento mori, ale bez życia nie byłoby śmierci. Cierpienia wokół wiele, każdy z nas umrze a i większości pewnie pisane przeżycie śmierci bliskich;(. Wyłączyłem ten film w połowie. Natury gapia nie mam. A prosić o taką traumę nie będę, uganiać się za nią również.
To jest dobry film (oceniam na tyle ile obejrzałem). Pytanie dla kogo. Może dla tych co już to przeszli. Może dla fascynatów śmiercią. Może dla gapiów. Nie wiem. Napewno nie dla mnie. Jeszcze nie teraz.

Brak komentarzy: