niedziela, 15 marca 2009

Oleg Diwow - Najlepsza załoga Słonecznego



"Admira Raszyn z upodobaniem popija bimber, psycholog pokładowy Linda Stanfield dręczy wszystkich swoją obsesją seksualną, a na dnie basenu w sekcji rekreacyjnej, ktoś wymalował wielkiego członka. Czy taka załoga może stawić czoła zagrożeniu ze strony Obcych i intrygom polityków?"
Brzmi zachęcająco, autor słowiański - powinno być swojsko, możę odrobinkę filozoficznie, troszkę akcji. Powinno;( A co jest - nuda. Zdechłe i głupie dialogi, a akcji ni wząb. Dobrnąłem do połowy pierwszego tomu i oceniłem, że niewielkie są perspektywy na lepsze, a tłumacz Eugeniusz Dębski jest tylko tego gwarantem. Takie jak jego pisanie tak i tłumaczenie kojarzą mi się z szuraniem nogami po podłodze. Niby o niebie, lataniu a ciężko oderwać się od podłogi.

"Rozległa jak Star Trek, ironiczna jak Paragraf 22, mocna jak syberyjski spiryt oto Najlepsza załoga Słonecznego" - gówno prawda.

ps Nigdy nie mów nigdy, może kiedyś sięgnę po tą książkę. Może jeszcze nie dorosłem. Poszukałem opinii innych by mnie coś zatrzymało przy tej lekturze, bym dał jej szansę. Nie znalazłem jednak ani jednej recenzji pełnej euforii z przeczytania jej (nawet wśród tych z dopiskiem "Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie darmowego egzemplarza do recenzji";))) ). A jest tyle innych naprawdę wspaniałych książek.

Brak komentarzy: