wtorek, 3 marca 2009

Romuald Pawlak - Czarem i smokiem


To nie nastrój by opisywać tę książkę, ale tak - była bekowa. W niektórych momentach płakałem ze śmiechu (a ci co mnie znaja wiedzą, że nie jest częste).
Oto jeden z zaznaczonych fargmentów (musiałem po pewnym czasie zrezygnować z zakreślania, bo bym pół książki pogryzmolił;) ).
"(...) Każdego roku była to doskonała okazja, aby także arystokracja wykazała się szlachetnym porywem serc. Najpierw więc cesarzowa głaskała dzieci i wręczała im prezenty, a później na ręce Joanny arystokraci wręczali cenne kosztownośi czy sakiewki z pieniędzmi, okraszając je płomiennymi przemówieniami. Ceremonia była pompatyczna, ale robiła wrażenie. Nikt nie mógł pomyśleć, że imperium źle traktuje swych poddanych.
Baron f'Duban, który był jednym z ostatnich w szeregach ofiarodawców, postanowił zabłysnąć szlachetną lapidarnością. Gdy więc przyklęknął przed królową wręczył tłustą sakiewkę i rzekł głośno: Daję pieniądze na dzieci.
A właściwie ... to chciał tak powiedzieć. Bo w istocie ze zdenerwowania przejęzyczył się i stwierdził: Doję pieniądze z dzieci.
Zapadła konsternacja, którą przerwała dopiero Joanna. Tłumiąc straszliwy chichot odparła krótko: Przyjmuję twój niezwykły dur baranie, i kiwnęła na następnego darczyńcę.
Odtąd f'Didura za plecami nazywano wyłącznie Dojnikiem. I nikt nie traktował go serio."

Brak komentarzy: