niedziela, 29 marca 2009

Pręgi (2004)


Lubię filmy z Michałem Żebrowskim. Są to albo wielkie produkcje (jak na polskie warunki), albo filmy o czymś ważnym. Ta akurat nie jest wielką epicką opowieścią jak "Ogniem i miecze", ta jest skromna nowelka. Chłopak wychowywany przez ojca, wychowywany bardzo nieudolnie, surowo, zawsze jednak w dobrej wierze. Nie przynosi to żadnych efektów. Zdesperowany zaczyna bić syna, sam cierpi z tego powodu, lecz nie widzi innej alternatywy. Relacja oparta na emocjach, uczucia, ogromne uczucia odłożone na później. Potem widzimy już dorosłego chłopaka, nienawiść do ojca i ... podobieństwo. Lekarstwem jest dziewczyna, która się w nim zakochuje, która pokazuje mu czym jest uczucie, jaką niesie ono przyjemność i ... jaką odpowiedzialność. I pytanie na końcu filmu "czy wyciągnąłeś wnioski, czy powtórzysz błędy?".
Mały zgrzyt logiczny - zjawia się dziewczyna z nikąd, podchodzi do znajomego naszego głónego bohatera i mówi "przedstaw mnie mu, bo go kocham" (tak, mniej więcej). Jest ona potrzebna, ok, ale czemu tak na skróty. Niech choć odrobina realizmu zostanie zachowana. A może to jest normalne?;)

Brak komentarzy: