poniedziałek, 18 maja 2009

Isaak Asimov - Fundacja


Jestem naprawdę głodny dobrego s-f. A Łukjanienko, którego ostatnio czytałem i na którego troszkę kwękałem tylko wzmógł apetyt by chwycić coś jeszcze. Dopiero od niedawna mam ten "fundament" klasyki literatury fantastycznej. Części druga i trzecia leżą w domu już ponad dwadzieścia lat!!! Aż rwę się by po nie sięgnąć. Może jednak najpierw czymś poważniejszym przegryzę.
Powieść napisana doskonale. Patrzę na rok powstania ... 1951. A nie czuć starości. Sprzęty typu telefon czy telewizor mają formę symboliczną a nie gadgeciarską. Kieszonkowe reaktory atomowe są wciąż w fazie fantazji, pola siłowe to standardowe wyposarzenie lecz wciąż również w twórczości s-f. Ciekawa konstrukcja świata. Pisarstwo pozbawione rozwlekłych traktatów filozoficznych choć fabuła oparta na zachowaniach społecznych. Przewidywany koniec Imperium. By skrócić nieuchronną erę barbarzyństwa grupa naukowców zostaje wysłana na peryferium kosmosu, by tam jako fundacja magazynować i usystematyzować wiedzę ludzkości. Taki jest pierwotny cel, taki jest cel oficjalny;)

Brak komentarzy: