środa, 27 maja 2009

Rzym 2009-05-27 Łowcy skalpów

Bohaterowie -
Gladiatorzy z Manchester United, tegoroczni zdobywcy Mistrzostwa najsilniejszej ligi świata - Mistrzostwa Anglii, tegoroczni zdobywcy najstarszych rozgrywek klubowych świata Pucharu Anglii, obrońcy trofeum pucharu Ligi Mistrzów
Artyści z FC Barcelona, tegoroczni zdobywcy Mistrzostwa Hiszpanii pieczętując je demolką Realu Madryt, odwiecznego rywala i to na jego własnym stadionie 6:2, strzelając w tych rozgrywkach w tym sezonie ponad 100 bramek!!! (ostatni taki wyczyn odnotowano w latach trzydziestych, ale wtedy się naprawdę strzelało - nawet w meczu na mistrzostwach świata w latach pięćdziesiątych Polska przegrała z Brazylią, tą wielką już wówczas Brazylią 5:6;))) ), tegoroczni zdobywcy Pucharu Króla Hiszpanii (tu również strzelanie 4:1).
W zeszły roku odbył się również finał w tym składzie. Niestety los chciał, że przedwcześnie i pod tytułem półfinał;). Wtedy wygrał Manchester. W oficjalnym wówczas finale pokonał Chealsie (również angielski klub). W tym roku wszystko jednak odbyło się z zachowaniem właściwej kolejności, "biedne" Chealsie tym razem trafiło w półfinale na Barcę i demonstrując pokaz anty futbolu liczyła na cud. Cudów nie ma, chociaż za taki uznano bramkę strzeloną właśnie przez Barcelonę już w doliczonym czasie gry;))).
Czerwone Diabły jak potocznie nazywa się klub z Manchesteru bez żadnego respektu, pewni swej wielkości rozpoczęli otwartą grę. W dziesiątej minucie jeden z wirtuozów ze stolicy Katalonii sympatyczny murzynek, Samuel Eto skarcił Anglików po raz pierwszy. Całym sercem byłem od małego za Barcą, a teraz gdy prezentuje piłkę z innej planety, gdzie poszczególni piłkarze biegają z nią wokół przeciwników mijając ich niczym tyczki na treningach, gdzie cały zespół przypomina orkiestrę, dwadzieścia, trzydzieści bezbłędnych podań i to jedno otwierające drogę do bramki, to jedno, że "palce lizać", mogę spokojnie usatysfakcjonowany napisać lub powiedzieć "partrzcie, to moja Barca, czyż nie jest najlepsza?:)" i mieć pewność, że nie usłyszę "udało im się" lub czegoś podobnego. Wygrało piękno i intelekt w futbolu. Dwudziestolatek, Argentyńczyk Messi, mając kilkanaście lat klub sponsorował mu hormon wzrostu (jak pewnie setkom innych pomaga licząc, że może któryś...), teraz urósł i ma 165 cm wzrostu. O tak, w piłkę gra się głową. Z takim wzrostem stojąc pomiędzy prawie dwumetrowymi dryblasami wyskoczył i strzelił bramkę właśnie... głową;))) Ten moment był jak wykonany wyrok. "Diabły" grają do końca, z tego słyną. Manchester z przed lat potrafił wygrać finał w doliczonym czasie strzelając dwie bramki, ten miał już dość po siedemdziesięciu minutach, prezentując swoją irytację bezradności w mało sportowej formie.
To naprawdę jakby historia nie z tego świata. Gdy wydaje się nam już że przemoc wygrywa, że rozpychanie się bezpardonowe łokciami jest skuteczniejsze, że kto silniejszy, że kto głośniej krzyczy ten ma rację, że to epoka prymitywizmu w sztuce (techno, hip hop...), że wystarczą schematy, komputerowe analizy, że... nie wiem co jeszcze. Barcelona obroniła humanizm, dała troszkę przestrzeni dla romantyków. Przecież to więcej niż klub.

Fc Barcelona - Manchester United 2:0

Brak komentarzy: