piątek, 15 maja 2009

Janusz Anderman - Brak Tchu

Okres stanu wojennego. Podziemie walczące ulotkami, więzienia i przesłuchania, agenci itd. Proste sprawy, zdarte buty, kartki i kolejki. I z pamięci wyskoczyło - kobiety w ciąży obsługiwane poza kolejnością, i nienawistne spojrzenia, i bluźniercze słowa. Już tego nie ma. Warte to każdej ceny. Tak, jest lepiej. Jest wspaniale!!!

Który to już raz czytam ten fragment...
"Ryk lęgnie się pod sufitami; wagony wypluwają watahy rezerwistów o zbielałych od wódki oczach; przewalają się, wczepieni w siebie, ogłupiali pozorem wolności i pokrwawieni w licznych bójkach; migoczą pstrokate chusty z wypisanymi datami, numerami jednostek i nazwami miejscowości; obawa przymyka oko patrolu, który niewidzialny sznurek przeciąga wzdłuż peronów; szedł do cywila, niejedna duuuupa płakałaaaaa, niesie się wycie; z rezerwistami, którzy już wypełnili swe zaszczytne grudniowe zadania, mieszają się grupy ogłupiałych od wódki poborowych; nie widzącymi oczyma próbują wypatrzyć swoje pociągi, które powiozą ich ku nowym rolom i zadaniom. Przyjedź mamo na przysięgę, zaproszenie wysłał szef, dziś mi granat urwał rękę, przyjedź, zobacz, twoja krew; ryczą pijane gardła; jakiś pociąg rusza, poborowy zwisa z okna, a smuga wymiocin faluje wzdłuż ściany wagonu jak błękitny welon; pijana dziewczyna rzuca się za tym welonem ze skowytem, gna, migotają sine łydy; ona wpada na słup trakcyjny i osuwa się po nim, zostawiając na betonie smugę łez, smarków i krwi..."

Brak komentarzy: