czwartek, 7 maja 2009

Kurt Vonnegut - Rzeźnia numer pięć


"Billy leżał nieprzytomny w szpitalu w Vermont po katastrofie samolotu. Walencja zaś, dowiedziawszy się o wypadku, jechała z Ilium rodzinnym Cadillakiem El Dorado Coupe de Ville. Walencja była bliska histerii, gdyż powiedziano jej otwarcie, że Billy może umrzeć, a jeśli przeżyje, to będzie całkowitym kretynem.
Walencja uwielbiała Billy'ego. Tak płakała i zawodziła za kierownicą, że przegapiła właściwy zjazd z autostrady. Wcisnęła hamulce ze wspomaganiem i z tyłu wpakował się na nią Mercedes. Nikt nie został, Bogu dzięki, ranny, gdyż kierowcy obu wozów mieli pasy bezpieczeństwa. Bogu dzięki, dzięki Bogu. Mercedes stracił tylko reflektor, ale na widok tyłu Cadillaka specjalista od karoserii mógł dostać orgazmu. Bagażnik i błotniki zostały wgniecione do środka. Bagażnik otworzył gębę jak wiejski przygłupek, który właśnie wyjaśnia, że nic nie wie. Błotniki wzruszyły ramionami. Zderzak zrobił na ramię broń.
"

Takimi lub podobnymi opisami jest naszpikowana w całości ta powieść. Jest ona z założenia antywojenna, taki "Paragraf 22" gdzie s-f miesza się z autentycznymi wydarzeniami. Teoretycznie nagannym byłoby śmiać się z tego, przecież obozy, miliony ofiar. ale ...

"Billy zajrzał do latryny. To stamtąd dochodziły jęki. Roiło się tam od Amerykanów ze spuszczonymi spodniami. Przyjęcie powitalne wywarło na nich wstrząsające wrażenie. Kubły były przepełnione, inne poprzewracane.
Siedzący najbliżej Billy'ego Amerykanin jęczał, że wysrał już z siebie wszystko oprócz mózgu. Po chwili dodał:
– O, teraz idzie. – Miał na myśli swój mózg.
To był autor tej książki. To byłem ja.
"

gdy tak pisze o sobie, to i sytuacja z obozu nie potrafi wywołać szczerego smutku tylko niepohamowany uśmiech;)

"Nadzy Amerykanie stanęli pod prysznicami wzdłuż wyłożonej kafelkami ściany. Nie było żadnych kurków. Mogli tylko czekać cierpliwie na to, co się wydarzy. Penisy skurczyły im się z zimna. Czynności rozrodcze nie były przewidziane w programie wieczoru."

lub takie kuksańce

"Była głupia, ale stanowiła nieprawdopodobną zachętę do robienia dzieci."

Na pewno książka ta trafia na moją listę lektur obowiązkowych. Na pewno to nie są najlepsze cytaty, ale "kompromisowe" - dość krótkie i jednocześnie by były zrozumiałe poza kontekstem. Ale jak wiele kryje się pod tą często błazenadą słowną, skoro natrafiamy na coś pozornie z innej książki -

"- Boże, daj mi pogodę ducha, abym
godził się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniał to, co zmienić mogę,
i mądrość, abym zawsze potrafił
odróżnić jedno od drugiego.
"

ps wspominałem coś o s-f - podróże w czasie, porwanie przez kosmitów, "big brother" w kosmosie;)

Brak komentarzy: