niedziela, 10 maja 2009

Janusz Anderman - Tymczasem

"A staruszka pchała teraz z mozołem rozkolebany wózek; jej kruche plecki oblekał brązowy płaszcz, obsypany gruzełkami i zgrubieniami, jakby był skrojony z kosztownej czesuczy... a ona patrzyła chciwie na barwne okładki i zatrzymała się na chwilę, by złowić oddech i jeszcze okryła te książki strzępem kocyka...
A gdy strażnicy przemysłowi zdawali już broń na wartowni, ona siedziała na taborecie, oparta ramieniem o wózek i sięgała po książki i gładziła grzbiety, jakby chciała ożywić zamierzchłe lata, a potem wsuwała te książki w czeluść zakrzepłego pieca i niecierpliwie dotykała kafli, po których znów zaczynały się osypywać płatki ciepła...
"

Niewielki zbiór opowiadań. Sięgnąłem po niego gdyż na RAPORCIE będzie wystawiana sztuka w oparciu o twórczość Andermana. To zawsze zwiększa szansę zrozumienia, gdzie w zaciszu przyciemnionego pokoju jesteśmy sam na sam z przekazem autora, gdzie zawsze gdy zabraknie nam skupienia lub cierpliwości możemy się cofnąć lub odłożyć na chwilę książkę, gdzie czasu na zadumę i refleksję mamy pod dostatkiem. Jakieś przeczucie mnie tym razem tknęło. I chyba dobrze. Na spektaklu powinno być łatwiej, mniej boleśnie. Być może transkrypcja tekstów na dramat spowoduje, że będą czytelniejszy w odbiorze. Na pewno nie ubarwi jednak tego mrocznego obrazu życia, Rumunów, bezdomnych z Dworca Centralnego.

"A przez halę dworcową biegnie kobieta z rozkwitłą na ustach piwonią krwi, ma nie widzące oczy i ręce szeroko rozwarte i biegnąc wpada na choinkę, a choinka z mrugającymi gorzko żarówkami chwieje się niebezpiecznie i pada; światło żarówek pęka z hukiem, a czekający ludzie zaciskają odruchowo powieki, by uchronić oczy przed szklistą zawieruchą; kobieta nawet tego nie zauważa i biegnie lekko do drzwi wyjściowych i krzyczy ze szczęścia:
- Za mniłość dostałam! Za mniłość! Wszędzie bym za nim poszła! Nawet w ślad!
I pochłania ją mrok świata i deszcze.
"

Wciąż mam w pamięci pewną kobietę z Dworca Wschodniego, która kiedyś podeszłą do mnie i poprosiła o 50 gr bo jak powiedziała, tyle jej brakowało na papierosy. Jakoś było mi wstyd dać jej takie grosze. Dałem 5 złotych. Tyle kosztowała cała paczka LM czy Goldenów. Odpowiedziała, że za dużo, że tyle nie potrzebuje. Czy ta kobieta to nie był przykład łysiakowej romantyczności?

Brak komentarzy: