piątek, 15 maja 2009

Teatr Modrzejewskiej w Legnicy - Fotografie

Lekki przesyt, jakaś dekoncentracja, nieokreślone oczekiwania. Proza Janusz Andermana nie jest tak radosna jak chciano nam ją przekazać. Jak wspomniano na dyskusji sam autor ani nie uczestniczył w adaptacji i nie poddawał jej rzadnej weryfikacji. Ocena na gorąco - całkowite zdegustowanie. Dopiero teraz, po ochłonięciu, na chłodno widzę ile uciekło. Martwi mnie, że autorom również jakby nieświadomi z czym mają do czynienia. Gdy słyszałem, że problemem było połączenie tego w ciąg, w całość to zaczynam widzieć ich jako jakiś ekonomów piszących biznes plan zamówiony przez wizjonera. Nie ważne co ma być produkowane, komu to potrzebne. Ważne by liczby osiągnęły właściwe proporcje i zostały przedstawione w odpowiedniej kolejności. A potem czy to specjalista w banku od kredytów czy teatralna publiczność poddamy ocenie. Ani oni nie zrozumieją jaka to działalność ma być, ani my jakie przesłanie miała sztuka. Coś z tym moim wpisem również jest nie tak;)))

ps Lecz, gdy wszystkie te postacie rozdzielimy, gdy każdą uznamy za główną bohaterkę a resztę za osoby wspomagające powstaje zupełnie inna sztuka, powstaje sześć albo siedem oddzielnych dramatów, o malarce powoli tracącej wzrok, o wróżbitce poświęcającej swe osobiste życie na opiekę nad sparaliżowanym ojcem, o babochłopie podświadomie pragnącej miłości ojca, o konduktorce ... I w moich oczach to nabiera sensu.

Brak komentarzy: